6 lat, tyle czasu musieli czekać fani thrash metalowej grupy Slayer na następcę „World Painted Blood”. Płyta zespołu pt. „Repentless” ukazała się w 2015 roku pod szyldem niemieckiego giganta – Nuclear Blast.
Jest to zarazem pierwsza płyta bez gitarzysty i przede wszystkim głównego kompozytora – Jeffa Hannemana, który zmarł 2 maja 2013 roku. Jego miejsce zajął Gary Holt znany z grupy Exodus, który objął stanowisko gitarzysty Slayera. „Repentless” to także powrotna płyta byłego perkusisty Paula Bostapha, który po niesnaskach na linii Dave Lombardo – Slayer, objął stanowisko bębniarza.
Sprawdź również:
Płyta „Repentless” – wydanie CD+Blu-Ray za prawie 30 zł
W sklepie internetowym DVD MAX – https://www.dvdmax.pl/slayer-repentless-digipack-cdblu-ray,art466911 pojawiła się dość ciekawa oferta, która proponuje nam wersję ostatniej płyty Slayera w formie rozkładanego panelu w postaci odwróconego krzyża.
Oprócz podstawowej płyty CD z muzyką „Repentless”, znajdziemy tam również krążek Blu-Ray, na którym znajduje się koncert Slayera podczas Wacken 2014 oraz kulisy powstawania (tzw. making of) z etapów nagrywania „Repentless”.
W wyżej wymieniony sklepie za to wydanie zapłacicie niespełna 30 zł. Okazja pomimo już wieloletniego albumu, nadal może zainteresować tych, którzy tej płyty przedstawicieli thrash metalu nie posiadają. Warto dodać, że ta edycja jest tańsza od podstawowej jewel case zawierającej tylko płytę CD. Nic, tylko korzystać.
Wygraj płytę zespołu Slayer pt. „Repentless”
Ci, którzy jednak wolą wydać te kilkadziesiąt złotych na coś innego, mogą spróbować wygrać swoją sztukę w naszym konkursie.
Zasady są następujące:
1. W komentarzu poniżej napisz, czym dla Ciebie jest zespół Slayer? Liczymy na obszerne wypowiedzi.
2. Do swojego komentarza uzbieraj jak najwięcej plusów.
3. Musisz wiedzieć, że wpisy są moderowane. Wszystkie niemerytoryczne, zawierające błędy (ortograficzne, interpunkcyjne) nie będą akceptowane.
4. Na Wasze zgłoszenia i zbieranie plusów czekamy do 25.06 do godz. 12:00. Po tym czasie nie będziemy przyjmować kolejnych komentarzy.
5. Spośród wszystkich biorących udział, wybierzemy dwóch zwycięzców z największą ilością głosów i nagrodzimy ww. płytami „Repentless”.
6. Prosimy o podanie poprawnych adresów mailowych (nie będą widoczne na stronie), abyśmy mogli się skontaktować z Wami w celu ustalenia szczegółów wysyłki.
7. Każda forma oszustwa, nienaturalne uzyskiwanie punktów automatycznie dyskwalifikuje z dalszego udziału.
Wyniki konkursu:
- JohnnyTiger: 5+
- Adam: 3+
16 komentarzy
Slayer! Kapela zawsze była dla mnie legendą. Jednym z prekursorów ciężkiego brzmienia. Jeden z najlepszych mosh pitów zaliczyłem na ich koncercie, a złapaną kostkę Kinga traktuję jak artefakt/relikwię. Oj po ich odejściu na emeryturę będzie ich brakować. Koncert na żywo zawsze lepszy od słuchania płytki. Aby uczcić moje wesele zamierzam jako jedną zabawę dla gości zrobić pogo do Angel od Death. ?
Slayer to kult! Nie ma drugiej takiej kapeli, która tak łączy miłośników metalu. Każdy zna i każdy szanuje. Przed ich emerytura na szczęście zdążyłem ich zobaczyć na żywo, A jeszcze wcześniej w 2010 z Jeffem. Chciaz cały czas liczę na to, że to jednak nie koniec…
Slayer to czysta agresja! Są kapele brutalne, szybkie, techniczne i jest Slayer, który wywołuje wzrost adrenaliny i wywołuje chęć niszczenia oraz nieustannego machania głową.
Slayer to jedna z tych kapel, którą można rozpoznać po pierwszych taktach. Mają (mieli?) swój styl, który opanowali do perfekcji, są nie do podrobienia, włączając którąkolwiek ich płytę wiadomo czego można się spodziewać i zostanie to podaje w najlepszej możliwej wersji. AC/DC thrash metalu.
Slayer to sposób życia, Slayer to kult, Slayer to sens wszechświata. Mogłabym tak dłużej wymieniać, ale każdy prawdziwy fan doskonale wie czym dla niego jest Slayer. Nie będzie drugiej takiej kapeli. Do zobaczenia w piekle. \m/
Pamiętam jak dekady temu, pierwszy raz przesłuchałem Reign in Blood. Do dzisiaj nie mogę dojść do siebie. Hanneman R.I.P.
Slayer…prawdziwa legenda…co jeszcze można powiedzieć jak już wszystko zostało powiedziane. Dla mnie ilekroć odpalam ich muzę to jest powrót do lat 90-tych – pięknych czasów słuchania kaset na Kasprzaku. No i ciary od pierwszych dźwięków South Of Heaven…magia.
Slayer, kapela dla jednych kultowa jak diabli, dla jednych nic specjalnego i zbytni hype. Dla mnie to jedni z najwiekszych w tej muzie, gdy zawsze odpalałem i odpalam ich koncertówkę „Live Undead” to jakby zło ożywało, taki numer „Black Magic” czy inny klasyk „Raining Blood” to czysta definicja metalu, niemal jak hymn tego gatunku muzycznego,wściekłość, furia i gniew na wszystko co nas wnerwia wokół – taki powinien być metal, nie uznający żadnych zasad, kompromisów, nie biorący jeńców.Zobaczyć ich chociaż raz to był obowiązek, plakat z autografami dziś jak relikwia traktowany w domu, nie będzie już drugiej takiej kapeli. Mimo, ze bez Jeffa to juz było troche inaczej, to jednak nadal pozostali machina zniszczenia i chociaz szkoda zakończenia grania, to jestem zdania, ze lepiej to zrobić z klasą kiedy zdrowie i siła dopisuje, kiedy każdy element na scenie gra jak ma grać, niż naciągać takie pożegnanie latami jak gume od majtek. Król odchodzi jako król, nie jako służacy. Jednym mogą pasować innym nie, ale nikt nie zmieni faktu, że wychowali i nadal będą wychowywać tysiące metalowców, nadal będą inspirować setki tysięcy młodych kapel. Hail Slayer i jak to bylo w nagraniu na starej kasecie z dawnych dawnych lat: Slayer anno Diaboli 88 i do zobaczenia w piekle!
Tyle lat i ciągle na fali. Niby stwierdzili że zakończyli karierę, ale czy wierzycie w TO? Ja jakoś narazie nie…Ale cofnijmy się do ich przeszłości a najlepiej początków istnienia! Gdy się pojawili – świat zaszokowali! Nie tylko wspaniałą nazwą, ale ostrością i mocą. Od razu mieli ogromną ilość fanów w wyjątkowych czasach dla muzyki. Do niesamowitych melodii idealnie pasowały teksty i przekaż. Oczywiście byli i przeciwnicy którzy sprzeciwiali się bo niby satanistyczne przekazy i anty-kościołowo…ale czy nie o to chodzi w takim zespole? Myślę że i tak przeciwników była mała garstka. Najlepiej Slayera odbierało się zawsze 'live’! Na scenie nie było przeproś…tam szła totalna rzeź która cięła umysły fanów przed sceną. Ich koncerty miażdżyły! W sumie: do dziś po tylu latach są w świetnej formie. Piękne też jest to ze są tak znani (komercyjni) a nigdy nie poszli w mainstream (komercję). Wielki za to szacunek. Dla wielu album 'Reign in blood’ określił i przekazał to co chcą grać. I stał się arcydziełem jakże ostrym i surowym dla nowych zespołów. To cudowny wyznacznik dla młodszych i warto na tym albumie się wzorować. Cieszy mnie też to ze Slayer nie omijał nas, czyli Polski. Niektóre ich wykonania na tej naszej metalowej ziemii były majstersztykiem. Kopem i dawką takiej energia że ciężko było się pozbierać i wrócić do domu:). Zawsze też podobały mi się okładki ich wydawnictw, przemyślane, niektóre straszne, mocne i dające do myślenia. Zawsze zachęcały by szybko otworzyć album i dbać się ponieść dźwiękom. Myślę że w metalu nie było kapeli tak światowej by tak fantastycznie przez ponad 30 lat „szła” przez świat i miażdżyła wszystko co na jej drodze. Wielki szacunek dla każdego członka zespołu bo każdy z nich zapisał się złotymi czcionkami w historii muzy metalowej. Byli, są i….będą WIELCY zawsze (nawet jeśli dołożyli gitary i resztę na emeryturę). Warto iść do kościoła dziś i podziękować Bogu że dał światu SLAYERA!!! Jak tak zrobię…choć raz!
Slayer poznałem w gimnazjum, kiedy to pierwszy raz zagrywałem się w Guitar Hero 3. „Raining Blood” jednak wydało mi się dziwnie znajome. No tak, skoro grałem wcześniej w GTA Vice City to musiałem ten świetny kawałek usłyszeć w radiu V-Rock. Nazwę kojarzyłem, ponieważ kolega słuchał i czasami w konwersacji nawiązywał do zespołu. Jednak dzięki GH3 Slayer zaistniał i zakorzenił się w mojej świadomości. Było to wówczas dla mnie ciężkie granie, podchodziłem do niego stopniowo. Szybko polubiłem się z Wielką Czwórką Thrash Metalu. Zacząłem od Megadeth, a skończyłem na Slayerze. Ostatecznie uważam że właśnie „Zabójca” jest synonimem tego gatunku. Siła i urok ich muzyki działa za każdym razem gdy ich słucham. Gdybym nie kolekcjonował wielu gatunków muzycznych, to może pokusiłbym się o więcej CD Slayera. Mam dwa ulubione albumy reprezentujące klasyczny styl Slayera oraz nieco nowocześniejszy: „Seasons in The Abyss” oraz „God Hates Us All”. Znajomość mógłbym podsumować słowem „czas”. Potrzebowałem zawsze czasu aby jeszcze bardziej lubić muzykę zespołu, z utworu na utwór, z albumu na album. Jak któryś mnie początkowo odpychał (np. o dziwo God Hates Us All) po jakimś czasie, potrafiłem odnaleźć w nim coś dla siebie, albo zwyczajnie docenić. Dorastałem więc i dojrzewałem wraz z Slayerem. Myślę że nigdy się nie znudzi! \m/
Zarówno dla mnie jak i ogółu muzyki Slayer był przełomowy. Ta kapela przeciera muzyczne ścieżki odbiorcom począwszy od lat 80 po teraz i (mam nadzieję) wieczność. Swój gust muzyczny kreowany przez kolejne wpadające w ucho wałki Slayera zacząłem kształtować pewnie z 12-11 lat temu. Raczej ciężko było zrozumieć całe płyty poza kawałkami stanowiącymi największe ,,hity”. Takie płyty jak Divine Intervention potrzebowały prawdopodobnie po kilkadziesiąt przesłuchań, abym zaczął ,,łapać” o co chodzi w tym z pozoru bezsensownym młóceniu. Docierałem się z tą muzyką dobrych parę lat ale jak już zażarło to rany gorzkie! Dzieła takie jak South of Heaven póki żyję kurzem się nie pokryją. Od kiedy w 2016 zacząłem bębnić moje spojrzenie na perkusję w muzyce mocno się wyostrzyło. Feeling i kunszt z jakim gra Lombardo na najlepszych płytach Slayera do tej pory urywa mi dupę. Wiem, że Repentless to samochód rajdowy na silniku z Passata ale są tam dobre kompozycje i chętnie przygarnąłbym 🙂
Konkurs żałosny, wygrane osoby zrobiły tak, aby pozostałe miały po 5-6 minusów. Bardzo sprawiedliwe, brawo metalnews 😉
Cześć, dzięki za komentarz. Ale ty nie brałaś udziału w konkursie, więc po co ten wywód?
Idąc mimo wszystko dalej. Czy żałosny, to już nie mi oceniać. Na tym polegała zabawa. Oprócz plusów, były też minusy, które chyba w oczywisty sposób rywal mógł wykorzystać – czy jednaknie jest to dla ciebie zbyt oczywiste widząc +/-? Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Jeśli liczyłaś, że ktoś otrzyma 15 plusów od znajomych, a później nie pilnował swojego stanu, to po czasie mógł zostać w tyle. Na tym polegała ta rywalizacja.
Owszem nie ja brałam udział lecz mój mąż więc uwierz, że byłam również na bieżąco. Pierwszy raz spotykam się z tym, aby uczestnicy konkursu (jak i ich znajomi) dawali pozostałym minusy i to jest nieuczciwe.
Regulamin brzmiał jednoznacznie „każda forma oszustwa i nienaturalne zdobywanie punktów automatycznie dyskwalifikuje z dalszego udziału”.
Moim zdaniem przynajmniej jedna z osób, które wygrały tego oszustwa się dopuszczała, dlatego uważam że konkurs był żałosny.
Przecież na tym polegała rywalizacja, każdy miał do dyspozycji jednego plusa i jednego minusa. To, że ktoś potrafił bardziej się zaangażować i poprosić więcej znajomych, to świadczy tylko o tym, że mu zależało i pilnował swojej pozycji. Każda forma oszustwa w postaci użycia jakichś zewnętrznych systemów, nienaturalnego zbierania plusów – oto chodziło. Nikt z biorących udział nie korzystał z czegoś takiego. To twoje zdanie, ja ze swojej strony wyjaśniłem wszystko co mogłem, bardziej łopatologicznie nie potrafię.
Większość uczestników na „minusie”:) Czyli nie mam szans na otrzymanie albumu?