RECENZJE

Baalzagoth „Morbid Persecutions”, czyli Ojciec i Syn i Duch Nieświęty

Baalzagoth recenzja Morbid Persecutions
Koncert zespołu Faun

Baalzagoth. Jeżeli jeszcze o nich nie słyszeliście, to koniecznie zapamiętajcie nazwę tego zespołu. W połowie kwietnia ta deklarująca się jako grająca death metal formacja z impetem wkroczyła na polską scenę z dobrze rokującym debiutem. Album zatytułowany „Morbid Persecutions” jest jednym z tych krążków, które zasługują na szczególną uwagę. O tym, co wzbudziło moje zainteresowanie ich muzyką i dlaczego warto sięgnąć po ten materiał dowiecie się z tej krótkiej, acz treściwej recenzji. Zapraszam do lektury.

Kim są członkowie Baalzagoth?

Pochodzący z Kostrzyna nad Odrą kwintet został założony w sierpniu 2019 roku przez perkusistę Mikołaja Stołeckiego i gitarzystę – Aleksandra Orbacha. Ostrzegam, teraz większość z Was poczuje się naprawdę staro ponieważ w momencie powstawania Baalzagoth, obydwaj panowie mieli kolejno 11 i 18 lat. Tak, to nie żart. W styczniu tego roku Mikołaj obchodził 14. urodziny.

Wkrótce do składu dołączył ojciec Mikołaja, Oktawiusz Stołecki, który objął funkcję gardłowego, basista Mateusz Ferensztajn oraz drugi gitarzysta – Mateusz Puklicki. W takim składzie Baalzagoth w październiku 2019 roku wszedł do studia nagraniowego StobnoRecords i nagrał mini-album pt. „God Delusion”.

Po przerwie spowodowanej pandemią i lockdownem zespół wrócił do prób w czerwcu 2020 roku i rozpoczął prace nad pierwszym pełnowymiarowym krążkiem zatytułowanym „Morbid Persecutions”. Warto nadmienić, że różnica wieku między najstarszym i najmłodszym z członków zespołu wynosi aż 33 lata, co absolutnie nie przeszkodziło muzykom we wspólnym tworzeniu materiału.

Do „Morbid Persecutions” podeszłam z dużym dystansem

Pierwszy długograj załogi z Kostrzyna nad Odrą trafił na platformy streamingowe 15 kwietnia 2022 r. i został wydany przez Mara Production. Materiał został zarejestrowany w Heinrich House Studio, a za mix i mastering odpowiadają zarówno członkowie Baalzagoth jak i właściciel studia nagraniowego, Filip Hałucha.

Jednak zanim przejdę do konkretnej analizy zawartości debiutanckiego krążka tej death metalowej załogi, pozwolę sobie jeszcze wspomnieć, że w zeszłym tygodniu Baalzagoth ogłosił zmiany w składzie żegnając gitarzystę, Mateusza Puklickiego i przyjmując na jego miejsce nowego wioślarza, kryjącego się pod pseudonimem Camasothz.

Nie będę ściemniać, że bacznie śledzę wszelakie nowinki, które pojawiają się na polskiej scenie metalowej. Prawdę mówiąc, o Baalzagoth dowiedziałam się od naczelnego naszego portalu, Tomka Kozy, który podrzucił mi ich materiał i poprosił żebym napisała co nieco na ich temat. Ot tak w ramach ciekawostki, że jest taki zespół i że na perkusji udziela się bardzo młody człowiek. Początkowo podeszłam do tematu dość powściągliwie i bez większych oczekiwań odpaliłam podesłany materiał, żeby choć trochę zorientować się z czym mam do czynienia. To co usłyszałam okazało się dla mnie niemałym zaskoczeniem i skłoniło do napisania pełnej recenzji.

Baalzagoth łączy stare z nowym

Takie było moje pierwsze wrażenie po zapoznaniu się z debiutem Kostrzynian. Balans pomiędzy czasem przeszłym i teraźniejszym. Wyraźne wpływy klasyków death metalu z delikatnymi nutami popularnego dziś blackened death metalu. To co przykuło moją uwagę to fakt, że mimo swojej dynamiki i ciężkiego brzmienia, „Morbid Persecutions” jest niezwykle świeżym i melodyjnym materiałem. Paradoksalnie jest dość lekki i przyjemny w odbiorze.

Otwierający debiutancki album Baalzagoth utwór instrumentalny pt. „Desolation” choć zaczyna się dość oklepanym, leniwym motywem gitarowym, buduje napięcie na tyle duże, że z niecierpliwością czekałam co będzie dalej. Jak się okazało, im głębiej w las, tym mocniej dostajemy po zadku.

Intro płynnie przechodzi w mocny „Unholy War”, w którym jak w kalejdoskopie przeplatają się dobrze znane riffy z nowoczesnymi patentami. W pierwszej chwili miałam wrażenie, że w jednym numerze słyszę Dyscarnate, Belphegor i Lunar Shore. I wiecie co? Wcale nie uważam, żeby to było złe. Mam również nieodparte wrażenie, że muzycy inspirowali się także Behemothem, a w numerze „Aborted” zaczerpnęli riff z kawałka „Cannibal Holocaust” zapomnianej już formacji Necrophagia.

Niestety, muzyka Baalzagoth na „Morbid Persecutions” ma bardzo dużą wadę. Większość utworów zlewa się w całość. Początkowo myślałam, że na wydawnictwie znajduje się 5 a nie 9 utworów. Dopiero, gdy sprawdziłam tracklistę zorientowałam się, że coś jest nie tak i zaczęłam skupiać się na przejściach między kolejnymi numerami.

Po około 20 minutach zbitego w jedną masę death metalowego walca drogowego, moment pozornego wyciszenia przychodzi dopiero przy bardzo klimatycznym „Pagan’s Hell”, który uważam za najlepszy kawałek na płycie.

Oczywiście jest to moja subiektywna opinia, z którą nie musicie się zgadzać.

Co znajdziemy na płycie Baalzagoth „Morbid Persecutions”?

Pierwsze pełnometrażowe dzieło kostrzyńskiego kwintetu zabiera nas w niespełna 40-minutową podróż do świata przepełnionego bluźnierstwem i wściekłością podszytymi satanistyczną tematyką.

Tak jak wspominałam wcześniej, mimo dość leniwego początku maszyna zwąca się Baalzagoth z każdym kolejnym kawałkiem nabiera rozpędu. Po Klimatycznym intro, jakim jest „Desolation”, dostajemy serię mocnych strzałów w postaci „Unholy War”, „Aborted”, „Suffering”, „Revenge” oraz „Reapers of Minds”.

Tak jak wspominałam, w pewnym momencie wymienione kompozycje zlewają się w całość i trzeba się mocno skupić, aby wyłapać przejścia pomiędzy kolejnymi utworami. Chwila wytchnienia przychodzi w „Pagan’s Hell”, który mimo wszystko ma w sobie coś bardzo eterycznego. Moim zdaniem najlepszy kąsek na całej płycie. Gdy już zaczerpniemy oddechu, Baalzagoth funduje nam na koniec jeszcze dwa solidne kopniaki w postaci „Eternal Oblivion” i „In Nomine…”, by tym brutalnym akcentem zakończyć temat.

Sprawy techniczne, czyli brzmienie i okładka

Musimy powiedzieć sobie szczerze jedną rzecz. „Morbid Persecutions” jest materiałem dobrym, ale na pewno nie wybitnym. Jestem pełna podziwu dla umiejętności Mikiego i uważam, że jeżeli sobie nie odpuści, to czeka go całkiem niezła przyszłość w roli perkusisty.

Nie wiadomo, jak potoczą się losy Baalzagoth, ale ze swojej strony życzę zespołowy jak najlepiej i oby dalej rozwijali się w kierunku, który obrali, wszak to bardzo dobra droga. Za najmocniejszą stronę grupy uważam jednak wokal Oktawiusza. Nie jest przesadzony w żadną stronę. Bardzo nie lubię, gdy death metalowi wokaliści silą się na przesadnie niski growl, który bardziej przypomina porykiwania spasionego knura aniżeli przekazującego emocje człowieka. No i te blackowe wstawki. Prawdziwy miód na uszy.

Jeżeli chodzi o sprawy związane z postprodukcją, to tu również mam kilka uwag. Nie podoba mi się w jaki sposób został zmiksowany materiał. Tak jak wcześniej wspominałam, większość numerów zlewa się w jedno. Brakuje wyraźnych przerw lub przerywników między kolejnymi kawałkami. No i samo brzmienie albumu. Mimo, że jest całkiem nieźle uważam, że nagrania powinny trafić w ręce kogoś, kto wyciągnąłby z nich jeszcze więcej. Umówmy się, ale całość brzmi dość garażowo i wymaga szlifu. Mi osobiście brakuje głębi i wielowymiarowości.

Na koniec jeszcze kilka słów o okładce. Napiszę krótko. Jest satanistycznie poprawna i pasuje do wnętrza. Logo też byłoby niezłe, gdyby nie ten tandetny, metalowy efekt. No ale już się nie czepiam. 😀

Album Baalzagoth pt. „Morbid Persecutions” jest wart uwagi

Najnowszy i jednocześnie pierwszy album death metalowej formacji Baalzagoth może nie jest dziełem wybitnym i innowacyjnym, ale na pewno ma w sobie to coś, co wyróżnia ich na tle innych kapel. Tym czymś niewątpliwie jest świeże podanie tego co już dobrze znamy. Nie mam pojęcia z czego to wynika, ponieważ ani brzmienie ani postprodukcja nie powalają na łopatki. Może to melodyka i wplecione elementy ocierające się o czerniony death core? Nie wiem. Nie umiem tego doprecyzować. Musicie ocenić sami. Ja przesłuchałam ten album już pięciokrotnie i za każdym razem pochłaniałam go od początku do końca.

Jeżeli chcecie zobaczyć i usłyszeć jak na żywo Baalzagoth sobie radzą, to już 11 czerwca, w poznańskim Klubie u Bazyla, panowie dadzą swój pierwszy, duży koncert.

Baalzagoth okładka płyty Morbid Persecutions
Baalzagoth okładka płyty „Morbid Persecutions”

Lista utworów:

  1. Desolation
  2. Unholy War
  3. Aborted
  4. Suffering
  5. Revenge
  6. Reapers of Minds
  7. Pagan’s Hell
  8. Eternal Oblivion
  9. In Nomine…

Podobne artykuły

Plastik fantastik – recenzja „Resist” Within Temptation

Paweł Kurczonek

To już nie są żarty – recenzja Zeal and Ardor „Stranger Fruit”

Paweł Kurczonek

Recenzja: Cult of Fire – „Moksha / Nirvana”, czyli hinduistyczny black metal po czesku

Marta Trela

Zostaw komentarz