RELACJE

Relacja: Korpiklaani w Polsce, Gdańsk 10.04.2013

Korpiklaani
Koncert zespołu Faun

Środowy wieczór w klubie Parlament, będący zarazem pierwszym dniem trasy, stał pod znakiem folk metalu. Tego dnia Korpiklaani i towarzyszący im estoński Metsatöll, a także nasi rodacy z Percival Shuttenbach kompletnie odmienili moje podejście do „biesiadnego metalu”.

Pierwszy na scenie pojawił się nasz rodzimy Percival Shuttenbach, zespół który możemy kojarzyć m.in. z popularnego programu „Mam Talent”.

Niestety udało mi się zdążyć jedynie na ostatnie 15 minut ich występu, jednak to co usłyszałem podczas tego kwadransu zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Szczerze powiedziawszy, spodziewałem się łagodniejszej odmiany folku, ale ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu usłyszałem mięsiste gitary, growl (i to w wykonaniu przepięknych niewiast!), a także rasowe solówki i potężne kanonady perkusji. Innymi słowy – metal z krwi i kości. Środowy występ Percival Shuttenbach, jak krótki tak intensywny, zdecydowanie zaliczam na plus!

Po Nowej Fali Polskiego Heavy Folku, przyszła pora na Leśną Bestię z Estonii.

Kilkanaście minut po Percival Shuttenbach na scenie gdańskiego Parlamentu pojawiła się grupa Metsatöll, która jest głównym supportem podczas wiosennej trasy Korpiklaani po Starym Kontynencie. Od pierwszych nut otwierającego numeru „Kuu” wiedziałem, że Metsatöll nie pozostawi na nikim suchej nitki.

Na scenie Parlamentu nieco po godzinie 20:00 mogliśmy zobaczyć czterech Wikingów, którzy mieli na celu tylko – jedno – zdemolować trójmiejską publiczność. Cel ten udało im się osiągnąć już po kilku pierwszych utworach ich godzinnego show. Jednym z najciekawszych punktów ich przedstawienia było czytanie przez frontmana grupy kilku linijek tekstu po polsku, co spowodowało uśmiech na twarzy wszystkich zgromadzonych w klubie.

Markus, lider formacji zwrócił się wówczas do żeńskiej części publiczności i zadedykował im jeden z utworów. Nie sposób również nie wspomnieć o muzyku, grającym na wszystkich możliwych instrumentach – flecie, dudach, gitarze i pewnie paru innych, o których nazwach nie mam zielonego pojęcia. Metsatöll doskonale sprawił się w roli supportu i znakomicie przygotował publiczność na występ gwiazdy wieczoru.

Długo wyczekiwani Finowie zaczęli od mocnego akcentu z ostatniego świetnie przyjętego przez fanów krążka „Manala”, „Tuonelan Tuvilla” rozbujał wszystkich zgromadzonych w Parlamencie, podobnie jak inne utwory ze wspomnianego albumu, który zdominował setlistę Korpiklaani.

Od momentu pojawienia się zespołu na scenie można było wyczuć pozytywną energię, którą emanował znajdujący się tego dnia w doskonałej formie, lider Korpiklaani – Jonne Jarvela. Przez cały koncert z jego twarzy uśmiech nie zniknął ani na chwilę. Mimo tego, że nie byłem w stanie zrozumieć ani jednego słowa frontmana wypowiedzianego po angielsku, kontakt Jonne z publiką był znakomity, o czym świadczył wspomniany uśmiech.

Jeśli zaś chodzi o fanów zespołu, ci byli najbardziej zadowoleni podczas wykonywania klasyków: coveru Motörhead – „Iron Fist”, „Levan Polka”, „Tequilla” czy absolutnego hitu z płyty „Karkelo” – „Vodka”. A jeśli mowa o „łodce”, to nie mogło zabraknąć jej na scenie w tradycyjnej postaci. Frontman Korpiklaani próbował paradować z vodką na głowie, jednak jego akrobacje zakończyły się niepowodzeniem i butelka wylądowała na ziemi.

Tego wieczoru nie zabrakło też wolniejszych i spokojniejszych akcentów w rodzaju „Husky Sledge”, to jednak utwory pokroju „Vodka”, „Tuonela Tuvilla” czy „Rauta” sprawiły, że przynajmniej dla mnie ten wieczór w gdańskim Parlamencie na długo pozostanie w pamięci. Jeśli Janne i spółka ponownie pojawią się w naszym kraju, nie wyobrażam sobie by mogło mnie zabraknąć na ich kolejnym koncercie!

Podobne artykuły

Relacja: Trivium, Power Trip, Venom Prison – Warszawa, 25.03.2018

Szymon

Relacja – Max & Igor Cavalera, Warszawa 20 listopada 2019

Szymon

Relacja z koncertu Dream Theater i Devina Townsenda – Kraków, 24.05.2022

Agnieszka Kozera

Zostaw komentarz