Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że w 1996 roku grupa Type O Negative miała już ugruntowaną pozycję na rynku. Poprzedni krążek brooklyńskiego kwartetu zatytułowany „Bloody Kisses” okazał się ogromnym sukcesem, zespół w końcu wyszedł z cienia Carnivore (poprzedniej grupy Petera Steele’a), a wszelkie kontrowersje związane z potężnym wokalistą zaczęły powoli odchodzić w niepamięć.
Dziś, 20 sierpnia 2021 roku, mija dokładnie ćwierć wieku od ukazania się „październikowej” płyty. To dobra okazja, by przybliżyć garść mniej lub bardziej poważnych ciekawostek związanych z albumem.
„October Rust” to czwarta studyjna płyta Type O Negative
Tak. I nie. A przynajmniej nie do końca. Motam? Sam zespół też nieco skomplikował własną dyskografię. W 1992 roku ukazał się album koncertowy „The Origin Of The Feces”. Wychodziłoby zatem, że „October Rust” jest trzecim studyjnym krążkiem (dwa wcześniejsze to „Slow, Deep And Hard” oraz „Bloody Kisses”).
„The Origin Of The Feces” wydano z podtytułem „Not live at Brighton Beach” i właśnie w tych słowach zawarto cały dowcip stojący za płytą. Rzeczona koncertówka została tak naprawdę zarejestrowana w studio, a odgłosy publiczności (nieraz dość niewybredne) zostały do nagrań podłożone. W tym kontekście „October Rust” będzie czwartą, studyjną płytą Type O Negative.
I tu płynnie przechodzimy do kolejnej nieścisłości związanej z „October Rust”. We wcześniejszym akapicie napisałem „kwartetu”. No właśnie, a może jednak tria?
CZYTAJ TEŻ: ROCZNICA “SLOW, DEEP AND HARD” GRUPY TYPE O NEGATIVE
Type O Negative z perkusistą, ale bez perkusisty
Krótko po wydaniu „Bloody Kisses”, szeregi Type O Negative opuścił Sal Abruscato, ówczesny perkusista zespołu. Jego miejsce zajął Johnny Kelly, który zadomowił się w grupie do końca jej istnienia. No to jest kwartet, w czym problem? W tym, że Type O Negative grali we czworo wyłącznie na żywo. Na „October Rust” nie usłyszymy gry Johnny’ego. Choć muzyk jest wymieniony we wkładce płyty, jako bębniarz, ścieżki perkusyjne na albumie zostały wygenerowane przez automat, więc technicznie rzecz biorąc na płycie słyszymy zaledwie trzech muzyków.
Taki stan rzeczy utrzymał się do krążka „Life Is Killing Me” włącznie, a więc do roku 2003. Kelly zagrał dopiero na ostatnim albumie zespołu – wydanej w 2007 roku płycie „Dead Again”.
Zostajemy przy cyfrze 3. I przy 4 również.
W ramach promocji „October Rust” zrealizowano trzy teledyski
Pierwszym był obraz do utworu „My Girlfriend’s Girlfriend”. Rzecz traktuje o związku między osobami. Nie, nie dwiema, lecz trzema.
„To żadna tajemnica, że jesteśmy blisko (…)
dzielimy sie jednym papierosem, a potem (…) wpadamy w trans.
Ogrzewają mnie w zimne noce, musimy stanowić niezły widok,
splątani w naszym cielesnym trójkącie.”
Uzupełnieniem wymownego tekstu była okładka singla przedstawiająca, jakby inaczej, nagiego Petera w objęciach dwóch niewiast. Również nagich. Z kolei teledysk utrzymany był w pstrokatej stylistyce przywodzącej na myśl kolorową, hipisowską epokę lat 60. Nie bez powodu. Nawet w tekście utworu pojawia się Chevrolet Corvette z 1962 roku. Bez wątpienia to najbardziej beztroski i radosny utwór na „October Rust”, na której jednak przeważają wolniejsze tempa i nieco bardziej ponura tematyka.
SPRAWDŹ TAKŻE: ROCZNICA WYDANIA “WORLD COMING DOWN” TYPE O NEGATIVE
Type O Negative o romantycznej miłości zupełnie na serio
Kolejny teledysk z „October Rust” został nakręcony do (nie bójmy się tego słowa) przepięknej kompozycji „Love You To Death”. Utrzymany w nieco baśniowym, jesiennym klimacie obraz doskonale koresponduje z romantycznym tekstem. Tutaj wokalista nie zaprasza do łóżka dwóch pań jednocześnie. Nic z tych rzeczy. Zamiast tego pyta swoją wybrankę, czy jest dla niej wystarczająco dobry i prosi, by pozwoliła mu kochać ją aż do śmierci. Większość zdjęć do teledysku powstała w Prospect Park na Brooklynie.
Wybraliśmy tę lokalizację, by móc dojść na plan, a nie podróżować samolotami, pociągami, ciężarówkami, czy czym tam jeszcze. Muszę przyznać, że to nie do końca to, co miałem nadzieję zobaczyć, ale z bardzo niskim budżetem.
Choć wokalista podchodził do gotyckiej estetyki z ogromnym dystansem (vide prześmiewczy „Black No.1”), tekst „Love You To Death” zdaje się być napisany zupełnie na serio. Blask stu świec u niej w domu, krople potu spływające lśniącymi strużkami między piersiami, na kieliszku odciśnięty ślad czarnej szminki. Oczywiście Peter nie był by sobą, gdyby nie dodał obrazkowi odrobiny perwersyjnej pikanterii. Niezwykle chętnie przyjmuje uległą rolę posłusznego sługi.
„Błagam, bym mógł służyć, Twoje życzenie jest moim prawem.
A teraz zamknij oczy i pozwól mi kochać Cię aż do śmierci.
Czy powinienem udowadniać, że mam na myśli to, co mówię, błagając.
Powiedziałem, że bestia wewnątrz mnie dopadnie Cię, dopadnie Cię, dopadnie…
Pozwól mi kochać Cię aż do śmierci. Pozwól mi kochać Cię aż do śmierci.”
Na tle dwóch wcześniejszych wideoklipów, najmniej interesująco przedstawia się teledysk do coveru „Cinnamon Girl” z repertuaru Neila Diamonda. Klip zmontowano z dość przypadkowych ujęć zarejestrowanych na koncertach Type O Negative.
I w momencie, gdy zrealizowano trzy teledyski, singli promujących „October Rust” było… cztery*. W międzyczasie ukazała się, przeznaczona wyłącznie dla rozgłośni radiowych, płyta ze skróconą wersją „In Praise Of Bacchus”.
Na „October Rust” trafiły trzy przerywniki
Czy też żarty dźwiękowe, bo ta (wiem, nieco koślawa) fraza najtrafniej oddaje sens trzech ścieżek, które wypełniły płytę.
Pierwszą jest „Bad Ground”, czyli w wolnym tłumaczeniu „niewłaściwe uziemienie”. To nic innego, jako jednostajny, buczący dźwięk przywodzący na myśl właśnie nieprawidłowe podłączenie kabli głośnikowych do wzmacniacza.
Przyznam, że gdy w 1996 lub 1997 roku usłyszałem „October Rust” po raz pierwszy, dałem się złapać. Zatrzymałem odtwarzanie i zacząłem sprawdzać, czy z moim sprzętem grającym jest wszystko w porządku. Wznowienie odtwarzania doprowadziło mnie do drugiej, pozbawionej tytułu ścieżki, która zaczyna się serdecznym śmiechem całego zespołu. Tak Panowie, udało Wam się! Muzycy witają się ze słuchaczem, a Peter wyraża nadzieję, że obcowanie z „October Rust” będzie przyjemne. Stąd przechodzimy do (powiedzmy) właściwej części płyty, czyli wspomnianego wcześniej „Love You To Death”.
Płytę zamyka, również niezatytułowana, ścieżka nr 15. Słyszymy muzyków, którzy żywią nadzieję, iż odsłuch „October Rust” nie był zbytnio rozczarowujący. Mamy więc trzy przerywniki. Pora na… czwarty (w tym miejscu artykułu to już chyba żadne zaskoczenie).
Mowa o utworze o koszmarnie długim tytule „The Glorious Liberation of the People’s Technocratic Republic of Vinnland by the Combined Forces of the United Territories of Europa”, a trwającym zaledwie ciut ponad minutę. Ta miniaturka brzmi, jakby wyciągniętą ją żywcem z którejś płyty Carnivore – surowy, industrialny walec z marszowym rytmem i odliczaniem po niemiecku. Zupełnie, jakby został wstawiony, by celowo popsuć romantyczną i nastrojową płytę. To nie do końca tak.
Vinlandia nie jest wymysłem bujnej wyobraźni Petera. To określenie nadane przez Wikingów terytoriom Nowej Funlandii. Można więc powiedzieć, że instrumentalna miniatura łączy w sobie fascynację przedchrześcijańskimi kulturami oraz polityczne zapatrywania potężnego wokalisty.
Ten rząd powinien zostać obalony, a kraj przechrzczony (o ironio – przyp. red) na Vinlandię, tak jak Wikingowie nazwali go wiele lat temu.
W innej wypowiedzi, nieco na przekór, Peter podkreślał, że nie jest antysystemowcem i wierzy w ład i porządek społeczny. Na ten króciutki utwór warto również zwrócić z jeszcze jednego powodu. To on dał początek koncepcji, którą zespół pielęgnował aż do końca działalności. Licząc od „October Rust” każda płyta Type O Negative była okraszona (zaprojektowaną przez Petera) flagą Vinlandii. Towarzyszył jej również podpis „Product Of Vinland”.
Na „October Rust” pojawiają się cztery żywioły i cztery pory roku
Tę ciekawostkę dodaję nieco na wyrost i pewnym przymrużeniem oka. Dotyczy ona wyłącznie edycji na płytach winylowych. Cztery strony dwóch winyli, na których wydano album oznaczone są jako „ogień”, „woda”, „powietrze” i „ziemia”. Próżno doszukiwać się w tematyce utworów jakiegoś wyraźnego rozgraniczenia na te traktujące o powietrzu bądź wodzie. Można więc wnioskować, że zabieg takiego, a nie innego podpisania stron płyt ma być jedynie czymś trochę bardziej interesującym, niż zwyczajowe „a”, „b”, „c”, „d”.
Przyglądając się tematyce utworów zawartych na „October Rust” wydaje się, że więcej sensu miałoby oznaczenie kolejnych stron nazwami pór roku. Motywy więzi z naturą, z jej naturalnym cyklem pojawiają się na albumie dosyć często, na przykład w „Be My Druidess”, w którym Peter luźno nawiązuje do celtyckich wierzeń. Jednak kulminację zachwytu nad zmieniającym się światem stanowi utwór „Green Man”. Muzyk obserwuje tu kolejne pory roku z zaskakującą spostrzegawczością. Jego miłością jest oczywiście jesień.
„Jesień w swej ognistej sukni z brązu, pomarańczy, złota opadłych liści.
Moja pani mroźnej nocy, którą czczę, do której modlę się na kolanach.”
Uwielbienie dla tej pory roku objawiało się u Petera bardzo często. Nawet ślub (tak, Peter wstąpił w 1984 roku w związek małżeński!) wziął w Halloween.
Zawsze kochałem Halloween. Zawsze kochałem potwory, bo zawsze sam czułem się potworem. Czułem się wyrzutkiem, kimś kto nie miał swojego miejsca. Chodzi o (…) postrzeganie świata i życia. Dlatego Halloween było jedynym dniem, w którym naprawdę mogłem być sobą. (…) Podczas, gdy większość zakładała tego dnia maski, ja byłem czymś naprawdę przerażającym: sobą.
Znając poczucie humoru Petera można zastanawiać się, czy potężny muzyk faktycznie tak uważał, czy powyższą wypowiedź należy traktować z przymrużeniem oka. A samo małżeństwo przetrwało formalnie mniej więcej trzy lata. Zakończyło się jeszcze przed rozpadem Carnivore – grupy, w której Peter grał zanim stworzył Type O Negative.
Żartów na „October Rust” jest więcej
Niemuzyczne wstawki na płycie nie są jedynymi momentami, w których muzycy puszczają oko do słuchacza. Przerzucając kolejne strony książeczki dołączonej do albumu również można natrafić na kilka dowcipów.
Jednym z najbardziej interesujących jest informacja, że w nagraniach gościnny udział wziął The Bensonhoist Lesbian Choir – Lesbijski Chór z Bensonhoist. Oczywiście taka grupa formalnie nie istnieje, co nie znaczy, że na „October Rust” nie pojawili się żadni goście. The Bensonhoist Lesbian Choir to zbiorcza nazwa nadana przez Petera wszystkim jego przyjaciołom, których zapraszał do studia podczas nagrań. Są to osoby, które faktycznie brały w tych nagraniach udział, np. dogrywając dodatkowe wokale. Nazwa „chóru” stanowi luźne nawiązanie do Bensonhurst – dzielnicy Brooklynu.
Kolejnym żartem, powtarzanym bodaj na każdej płycie, jest stwierdzenie, że wszystkie utwory (w tym przypadku za wyjątkiem „Cinnamon Girl”) zostały zdekomponowane przez Petera. Na kolejnych płytach rozwijano ten żart pisząc również, że jeden muzyk wstępnie programował automat perkusyjny, drugi go programował, trzeci przeprogramował, a czwarty zdeprogramował.
Ponadto we wkładce do „October Rust” można przeczytać, że:
„Ku jego ogromnemu niezadowoleniu, Mike Marciano został zmuszony, by pracować jako inżynier dźwięku przy tej płycie. Proszę odnotować, że poglądy i opinie wygłaszane na tej płycie nie są w żadnym wypadku wspierane przez Mike’a Marciano.”
Marciano jest pracującym wyłącznie dla brooklyńskiego Systems Two Recording Studio inżynierem dźwięku, który wsławił się współpracą z wieloma zespołami rockowymi i metalowymi (uwzględniając Carnivore), a później z wykonawcami jazzowymi.
Przechodząc do podziękowań od poszczególnych członków zespołu, można wyczytać, że Peter dziękuje Kenny’emu za nieumieszczenie go w swoich podziękowaniach.
Na „October Rust” pojawiają się także wątki autobiograficzne
Jako, że materiał na płytę napisał wokalista Type O Negative, oczywistym jest, że to fragmenty jego biografii.
Ciężko znoszę porzucenie – i mam tu na myśli zarówno śmierć rodzica, jak i rozstanie z ukochaną, a nawet stratę zwierzęcia… Nie są to rzeczy, nad którymi przechodzę do porządku dziennego.
Właśnie z tego powodu zdrady i rozstania pojawiają się w utworach Type O Negative bardzo często. Na „Slow, Deep And Hard” (debiutanckim krążku grupy) przedstawione wyjątkowo dosadnie i obrazowo, na „October Rust” – dużo subtelniej, z większą dozą smutku i romantyzmu.
„Niczym ptak, odleciała daleko, w pogoni za marzeniami o książkach i chwale.
Wciąż za nią tęsknię, o tak, tęsknię za nią, odkąd odeszła (…)
Dziewczyno, chcę umrzeć wraz z Tobą, trzymając się wzajemnie w objęciach, utoniemy w płomieniach.”
To fragment tekstu „Die With Me”. Rzecz dzieje się na lotnisku, a opowiada o trudnym rozstaniu z partnerką, dla której priorytetem była nauka. Z kolei „Red Water (Christmas Mourning)” to próba poradzenia sobie ze śmiercią rodzica. W pozbawionym nadziei i choćby odrobiny światła utworze, Peter zauważa, że przy rodzinnym stole zasiada coraz mniej bliskich mu osób.
„Widzę widma, czerwona wodo, czerwona wodo, przepędź je!
Mój stół zastawiony dla siedmiorga, zaledwie rok temu jadłem z jedenastoma.”
Tytułowa czerwona woda, to nic innego, jak wino, które pojawia się na „October Rust” wielokrotnie. „Red Water (Christmas Mourning)”, wraz z „In Praise Of Bacchus” to swego rodzaju zapowiedź. Zwiastun tematyki, która przeważyła na kolejnej płycie Type O Negative zatytułowanej „World Coming Down”. Rozdrapywania ran, wracania do przeszłości, a także postępującego tonięcia w depresji i używkach, które trawiły Petera przez wiele, wiele lat.
Wino i futro na „October Rust”
Tekst wspomnianego „In Praise Of Bacchus”, na pierwszy rzut oka wydaje się być wyjątkowo dziwaczny. Wszak Bachus to bóg płodności, dzikiej natury, winnej latorośli i wina, reprezentujący jego upajający i dobroczynny wpływ. W utworze co prawda jest i wino i upojenie, jednak próżno szukać w kolejnych linijkach dobroczynnego wpływu greckiego bóstwa.
„Światła ulicznych latarni i mokra, stara droga w Red Hook.
Niewolnik zabarwiony futrzanym winem,
Most Brooklyński wymalowany płynnym olejem** (…)
Samotna, smutna dziewczyna strzeże koryta rzeki (…)
Nie wierz, że ona nigdy ponownie nie odejdzie.”
Ten pozornie niewinny, a zarazem nieco narkotyczny („futrzane wino”?) tekst jest wspomnieniem tragicznych wydarzeń, które rozegrały się w 1989 roku.
Patrzyłem na Most Brooklyński w deszczu. Wyglądał, jak na rozmazanym obrazie olejnym. Wybrukowane ulice. Ostro się nachlałem.
W pewnym momencie pijany muzyk sięgnął po żyletkę i podciął sobie żyły. Wieść niesie, że krwawiący, mocno nietrzeźwy Peter pojechał do mieszkania swojej ówczesnej partnerki, by pod jej nieobecność urządzić jej matce rozpaczliwą scenę. Scenę, której zwieńczeniem było bazgranie własną krwią po jej samochodzie. Pozostaje jeszcze wyjaśnić, o co właściwie chodzi z tym futrem. Oddajmy głos zainteresowanemu:
To bardzo osobisty utwór. Kiedy się napiję, mówię czasem, że czuję futerko, bo jest tak miło i ckliwie. (…) Jakby miał brzuch pełen kociąt. Tekst wspomina coś o (…) niewolniku barwionym winem – chodzi tu o moją niewolę wobec emocji. Futrzastość to natomiast wpływ alkoholu. No więc dla mnie to ma sens.
Wilkopudel na czwartej płycie Type O Negative
„Spijam dziewczęcą krew błony dziewiczej,
jak zagęszczony sok własnej czci.”
Tekst napisany przez Romana Kostrzewskiego z całą pewnością przypadłby Peterowi do gustu. Wszak muzyk mówił o sobie, że uważa się za wilkopudla i zupełnie nie przeszkadza mu, że kobieta jest akurat w trakcie menstruacji. Podkreślał, że odbiera to jako umiarkowanie podniecające.
Umiarkowanie. Nie żebym zakreślał daty w kalendarzu i zacierał dłonie, pytając ‘krwawisz już?’. Nie, ale jeśli krwawi, nie jest to dla mnie wielka sprawa.
Hołd swoim fantazjom wokalista Type O Negative złożył w utworze „Wolf Moon (incl. Zoanthropic Paranoia)”. Sam mówił, że tekst opowiada historię człowieka, który przeistacza się w wilkołaka ilekroć uprawia seks oralny z kobietą podczas menstruacji. No, może nie dosłownie przeistacza. Umieszczona w podtytule zoantropia to nazwa urojenia, które każe człowiekowi uważać, iż staje się on zwierzęciem. Na przykład wilkopudlem.
„October Rust” ukazał się w okresie sprzyjającym grupom gotyckim
W drugiej połowie lat 9-tych triumfy święciły zespoły pokroju Theatre Of Tragedy czy Tristania, Tiamat chwilę wcześniej wydał krążek „Wildhoney”, a w Polsce płyty Artrosis sprzedawały się na pniu. Jednak muzycy Type O Negative nie koniecznie mieli ochotę wpisywać się w kanon wymalowany czarną szminką i odziany w równie czarne koronki.
Nie wydaje mi się, byśmy byli częścią jakiejkolwiek kultury. Działamy na wielu polach – metal, gotyk, cokolwiek. (…) Nasza mała część jest gotycka, ale jest też wiele innych elementów – hardcore, punk, nawet psychodelia.
Być może właśnie z tego powodu Peter pytany o zgrabną łatkę, którą można było przypiąć muzyce Type O Negative, zamiast „metal gotycki” mówił „rock rupieciowy”. Nie zmienia to faktu, że prężna scena gotycka pozwoliła krążkowi „October Rust” uplasować się na czterdziestym drugim miejscu listy Billboard 200. Dla porównania poprzednia płyta grupy dotarła zaledwie do 166 pozycji. Bardzo dobry start „October Rust” niestety nie przełożył się ostatecznie na wyniki sprzedaży. W momencie gdy płytę „Bloody Kisses” miało w domach ponad milion osób, jej następczyni rozeszła się w nakładzie o połowę mniejszym.
Type O Negative po „October Rust”
Krótko po premierze albumu zespół pojechał w dobrze przyjętą trasę koncertową. Warto podkreślić, że podczas promocji „October Rust” grupa po raz pierwszy odwiedziła Polskę. Muzycy Type O Negative wystąpili we Wrocławiu. Początkowo kwartet z Brooklynu występował, jako headliner, później dołączył do składu Ozzfest – potężnej, zakontraktowanej na kilkadziesiąt koncertów trasy, której główną gwiazdą był Ozzy Osbourne, a w roli supportów występowały najpopularniejsze wówczas zespoły, z Type O Negative i Panterą na czele.
Jednak początkowa euforia i rozmach szybko ustąpiły apatii i braku chęci do jakiegokolwiek działania. W 1998 roku (a więc w momencie, gdy „October Rust” była ciągle w miarę świeżym tematem) Type O Negative zagrali zaledwie trzy koncerty. Co działo się potem? Jaka tematyka wypełniła kolejną płytę zespołu, zatytułowaną „World Coming Down”? Zapraszam do lektury artykułu przybliżającego ten pesymistyczny i przytłaczający album.
* osoby bardziej obeznane z dyskografią zespołu zauważą pewnie, że ukazał się również piąty singel z krążka “October Rust”. Jednak wg serwisu discogs.com promocyjna płyta z utworem “Haunted” nie została wydana drogą oficjalną. Co za tym idzie przyjmuję cztery legalne single z albumu.
** chodzi oczywiście o farbę olejną
*** cytaty pochodzą z książki Macieja Krzywińskiego „Zgniła Zieleń. Historia Carnivore i Type O Negative”, InRock 2017, tłumaczenia tekstów własne