Przełom lat 60. i 70. XX wieku to wyjątkowy czas dla wszystkich fanów cięższych brzmień i gitarowego grania. Wtedy to z bluesa i rocka narodził się hard rock i metal. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie kilka zespołów. Wymienić można przede wszystkim Black Sabbath, Led Zeppelin czy Deep Purple. Czy jednak o jakimś składzie nie zapominamy? Zdecydowanie tak! Chodzi o Uriah Heep.
Zespół świętuje właśnie 50-lecie działalności, a z tej okazji na rynku ukaże się wyjątkowy box ze wszystkimi płytami studyjnymi grupy, a także wyjątkowymi składankami przygotowanymi przez oryginalnych członków. Przyjrzyjmy się co nieco historii Uriah Heep i zawartości tego wyjątkowego wydawnictwa!
[newsletter]
Kreatywny tandem Uriah Heep
Niekwestionowanym liderem, założycielem i jedynym muzykiem, który gra w Uriah Heep od pierwszego dnia działalności do dziś jest gitarzysta Mick Box. Już w II połowie lat 60. XX wieku zakładał pierwsze zespoły, jednak dopiero znajomość z wokalistą Davidem Garrickiem i przyjęcie go do składu sprawiło, że muzyka mogła stać się czymś więcej niż tylko hobby i sposobem na zgarnięcie kilku funtów za granie w lokalnych barach.
Garrick, który zmienił później nazwisko na Byron, był totalnie zafiksowany na graniu i tworzeniu. Takiego kogoś Box właśnie potrzebował. Przez lata stali się oni twórczym tandemem napędzającym Uriah Heep. Bardzo mocno wspierał ich w tym Ken Hensley, klawiszowiec i gitarzysta.
Do pierwszego składu należeli jeszcze basista Paul Newton oraz perkusista Alex Napier. Do nazwisk w Uriah Heep nie ma się jednak co za bardzo przywiązywać – zmiany składu były częste, podobnie jak stylów, w których poruszał się zespół. Brzmienie było jednak szalenie charakterystyczne, bo za sterami nieustannie stał Mick Box.
Nazwa zespołu została zaakceptowana stosunkowo późno, bo na sam koniec 1969 roku. Warto przypomnieć, że Uriah Heep był negatywną postacią z powieści Charlesa Dickensa „David Copperfield”.
„Jeśli temu zespołowi się uda, popełnię samobójstwo”
Uriah Heep zadebiutowało w 1970 roku płytą „…Very 'Eavy …Very 'Umble”. Krążek jest uważany za jeden z pierwszych, o którym mówiono, że zawiera muzykę heavy metalową. Wedle dzisiejszych standardów jest to bardziej płyta hard rockowa, prog-rockowa czy w wielu fragmentach wręcz bluesowa. Nie ulega jednak wątpliwości, że był to duży krok w kierunku metalu. Zapewne mniejszy niż ten, który poczyniło Black Sabbath, ale i tak dość znaczący.
Ówcześni krytycy muzyczni nie byli jednak jeszcze gotowi na taką muzykę. Mellissa Mills z magazynu Rolling Stone swoją recenzję zaczęła od słów: „Jeśli temu zespołowi się uda, popełnię samobójstwo”. Jej opinia była bardzo nietrafiona, ale na szczęście słowa nie dotrzymała.
Później Uriah Heep weszło na szaleńczy twórczy szlak i wydawało płyty po prostu z prędkością karabinu maszynowego. Dość powiedzieć, że od debiutu w 1970 do 1978 roku zespół napisał, nagrał i wypuścił na rynek… 12 nowych krążków. W 1971, 72 i 77 wypuszczają po dwa albumy studyjne. Do tego pojawiły się też płyty koncertowe oraz kompilacje.

Sukces Uriah Heep i jego konsekwencje
W tamtym czasie zespół święcił też największe sukcesy komercyjne. Choć uczciwie trzeba powiedzieć, że były one mniejsze niż zespołów, które można by uznać za bezpośrednią konkurencję, czyli Deep Purple, Led Zeppelin czy Black Sabbath. Niemniej jednak krążki Uriah Heep regularnie pojawiały się na listach bestsellerów, a kilka z nich zdobyło złote certyfikaty w Stanach Zjednoczonych.
Za najlepsze płyty Uriah Heep z tamtego okresu uważa się „Look At Yourself” (1971) oraz „Deamons & Wizards” (1972). Końcówka lat 70. to już jednak wyraźne obniżenie lotów. Było to konsekwencją coraz bardziej rock’n’rollowego stylu życia, używek i konfliktów. Ostatecznie doprowadziło to do odejścia ze składów dwóch filarów.
Wokalista David Byron opuścił skład w 1976 roku, a klawiszowiec i gitarzysta Ken Hensley w 1980. Ten pierwszy ostatecznie nie poradził sobie z uzależnieniem od alkoholu i zmarł w 1985 roku w wieku zaledwie 38 lat. Drugi był niezadowolony z kierunku, który obrał zespół i postanowił kontynuować działalność solo. Warto odnotować, że pierwszą płytę pod własnym nazwiskiem wydał już w 1973 roku.
https://youtu.be/N0H48bpJziQ
Konflikty przybierały jednak na sile również wśród nowych członków. Doszło do tego, że w 1980 roku po wydaniu płyty „Conquest”, która nawiązywała swoim brzmieniem do rodzącego się wówczas nurty NWoBHM, z zespołu odeszli wszyscy muzycy, a Mick Box został w nim sam. Wtedy też pojawiła się nawet ewentualność zawieszenia bądź nawet zakończenia działalności zespołu. Do tego jednak ostatecznie nie doszło.
Mała stabilizacja Uriah Heep
Lata 80. nie przyniosły Uriah Heep tak dużych sukcesów jak wcześniejsza dekada. Zespół wydał w tym czasie pięć płyt, ale tak naprawdę jedyną, którą można ocenić jednoznacznie pozytywnie, jest „Abominog” z 1982 roku. Album przyniósł kolejną zmianę stylistyczną – zespół udanie wstrzelił się na niej w rosnącą popularność glam metalu i hard rocka o komercyjnym zabarwieniu. Dla wielu „zamerykaniozwanie” brzmienia było trudne do przełknięcia, ale nie sposób było odmówić krążkowi udanych i przebojowych kompozycji. Inne płyty z tamtego okresu były co najwyżej przeciętne. Skład z tego wydawnictwa bardzo szybko się jednak rozpadł.
Warto jednak w tym miejscu odnotować, że po wielu zmianach w składzie w latach 80. w końcu wykrystalizowała się grupa, która przetrwa razem następne lata. Obok Boxa w składzie byli wówczas perkusista Lee Kerslake, który grał w zespole w latach ‘71-‘79, po czym odszedł, ale wrócił w 1981 i został aż do 2007 roku. Zmarł w sierpniu 2020 roku w wielu 73 lat. W 1983 roku do Uriah Heep powrócił kolejny muzyk, czyli basista Trevor Bolder. Wcześniej grał między 1976 a 1981. Po ponownym dołączeniu pozostał aż do swojej śmierci w 2013 roku. W 1986 roku natomiast w Uriah Heep pojawiło się dwóch muzyków, którzy są w składzie do dziś – wokalista Bernie Shaw oraz klawiszowiec Phil Lanzon.
Uriah Heep wraca do swojego brzmienia
Gdy w latach 90. wygasła już popularność komercyjnych odmian metalu i hard rocka, Uriah Heep postanowiło wrócić do korzeni, czyli progresywnego grania podszytego hard rockiem, bluesem z zadziornymi elementami metalu. W takim stylu zespół tworzy do dziś. Z tego okresu na pewno warto odnotować takie krążki jak „See of Light” z 1995 roku, który został niezwykle pozytywnie oceniony przez krytyków i fanów. Obu grupom spodobało się przede wszystkim to, że zespół wrócił do brzmienia, z którego wyrósł i z którego wzięła się jego popularność jeszcze w latach 70.
Ogólnie końcówka XX i początek XXI wieku to dla Uriah Heep czas żonglowania w swojej twórczości motywami i stylami, które w przeszłości zespół już wykorzystywał. Raz bywało nieco bardziej progresywnie, raz nieco bardziej przebojowo. Nie ulega natomiast wątpliwości, że grupa jest na tyle charakterystyczna, że bez obaw może pozwolić sobie na takie zmiany. I tak od razu łatwo ją rozpoznać.
Albumem zamykającym dyskografię Uriah Heep jest w tym momencie krążek „Living The Dream” z 2018 roku (nasza recenzja). Ten tyłu jest niewątpliwie świetnym podsumowaniem kariery tego wyjątkowego zespołu.
Wyjątkowy Box z okazji 50-lecia Uriah Heep
Zespół w 2020 roku świętuje 50-lecie działalności. Z tej okazji BMG przygotowało absolutnie wyjątkowe wydawnictwo, czyli box „50 Years In Rock”. W jego skład wchodzą wszystkie albumy studyjne grupy na CD, a także dodatkowo album „The Magician’s Birthday” z 1972 roku na winylu z nową wersją okładki. Do tego album koncertowy z 1973 roku. W sumie to aż 25 płyt CD! Dołączono do nich 78-stronicowy album ze zdjęciami z prywatnych archiwów muzyków oraz notatki oryginalnych członków zespołu.
Prawdziwym rarytasem dla fanów powinny być jednak cztery albumy kompilacyjne. Oryginalni członkowie zespołu specjalnie na potrzeby tego boxu wybrali swoje ulubione kawałki i w ten sposób stworzyli swoje prywatne The Best of Uriah Heep. Do projektu zostali zaangażowani Mick Box, który wybrał 15 piosenek oraz Ken Hensley, Paul Newton i Lee Karslake (każdy po 14 piosenek).
Szczegóły boxu oraz preorder można znaleźć pod tym linkiem: https://uriahheep.lnk.to/50YIRPR. Premiera już 30 października 2020 roku!
