RECENZJE

Recenzja: Prophets Of Rage – „Prophets Of Rage”

Prophets of Rage recenzja
Koncert zespołu Faun




W idealnym świecie czytalibyście teraz recenzję nowego albumu Rage Against The Machine.

Niestety, wspólne koncerty jakie ta kultowa formacja dawała jeszcze pięć lat temu nie przerodziły się w nic poważniejszego, i w ten sposób, rozpalone chwilową reaktywacją nadzieje fanów umarły śmiercią naturalną. Od momentu pierwszego odejścia z grupy Zacka De La Rochy minęło już blisko 17 lat i przez ten czas podzieleni muzycy (z jednej strony Zack, z drugiej instrumentaliści) wzięli udział w niezliczonej ilości projektów pobocznych i solowych, na czele oczywiście z supergrupą Audioslave. Nie inaczej jest i tym razem, z tym że zespołowi Prophets of Rage jest zdecydowanie najbliżej do oryginalnego Rage. Czy nowa muzyka Toma Morello i spółki jest w stanie dorównać legendzie jego macierzystej ekipy? O tym dowiecie się z poniższej recenzji.

Do zgranego i sprawdzonego tria Morello, Commerford, Wilk tym razem dołączyli starzy kumple ze sceny hip – hopowej, Chuck D z Public Enemy oraz B – Real z Cypress Hill. Już w tym miejscu znajdujemy pierwsze podobieństwo do RATM, bo przecież Zack również uwielbiał rapować. Drugim wspólnym mianownikiem jest buntowniczy i anty – establishmentowy przekaz oraz teksty, trzecim nazwa zespołu, a czwartym – najważniejszym – sama muzyka. O ile w Audioslave mieliśmy dużo wpływów hard rocka oraz rocka klasycznego, tak „Prophets Of Rage” buja już w wybitnie „rage’owy” sposób. To jest niemal to samo brzmienie – zwariowana, niepodrabialna gitara Toma Morello, soczysty bas Tima Commerforda oraz luz Brada Wilka na perkusji. Szkoda tylko, że zabrakło tego za co najbardziej kochałem wczesny Rage, czyli rozsadzającej głośniki energii, nieprzewidzialności i autentycznego wkurzenia na wszystko dookoła. Jasne – czasy już nie te, brak też charyzmy De La Rochy, ale momentami można odnieść wrażenie, że jest to siłowa próba wskrzeszenia czegoś, co już nie wróci. Muzycznie, zdecydowanie bliżej tej płycie do coverów z „Renegades” niż do takiego „Evil Empire”, o wybitnym debiucie już nie wspominając.

z7GFH48

Co zatem znajdziemy na „Prophets Of Rage”?

12 numerów, trwających jedynie 39 minut. Bardzo przyjemne, singlowe „Radical Eyes” i „Unfuck The World” (cóż innego mogło się znaleźć w teledysku jak nie migające urywki polityków, zamieszek i protestów?), swoisty hołd dla pewnej wesołej roślinki „Legalize Me” (coś czuję, że był to pomysł B-Real’a), utrzymane w średnim tempie „Living On The 110” i „Hail To The Chief” z firmową, scratch’ującą solówką Toma Morello czy funk’ujący w stronę Red Hot Chilli Peppers „Take Me Higher”. Czasami jest mocniej („Straight In Numbers”), czasami szybciej („Who Owns Who”) ale generalnie – żadna z kompozycji nie wybija się wybitnie poza resztę płyty. Jest solidnie, choć bez szału.



Cała ta pro – rewolucyjna i buntownicza otoczka wokół zespołu trochę traci na mocy, kiedy przesłucha się już cały album.

Co więcej, moim zdaniem dwa pierwsze utwory w historii grupy, zamieszczone na wydanej w zeszłym roku Ep-ce „The Party’s Over”, czyli „Prophets Of Rage” i „The Party’s Over”, mają w sobie więcej mocy niż którykolwiek z nowych kawałków. Ok, trochę narzekam na ten krążek, ale nie mogę też ukryć, że jako osoba wychowana na Rage Against The Machine cieszę się słysząc ponownie tę figlarną grę Morello czy grooviasty bas Commerforda. Brakuje bardzo zadziornego głosu Zacka ale na nową płytę RATM w oryginalnym składzie nie ma raczej co czekać – cieszmy się zatem tym co jest. A jest nieźle –„Prophets Of Rage” wchodzi gładko od pierwszego przesłuchania i zawiera kilka naprawdę przyzwoitych kawałków. Nie jest to już muzyka, z którą tak jak kiedyś mógłbym iść na barykady, ale pobujać się w jej rytm czy potupać nogą – czemu nie?

Prophets of Rage

Tracklista:

1. Radical Eyes
2. Unf–k the World
3. Legalize Me
4. Living on the 110
5. The Counteroffensive
6. Hail to the Chief
7. Take Me Higher
8. Strength in Numbers
9. Fired a Shot
10. Who Owns Who
11. Hands Up
12. Smashit

 

 

Podobne artykuły

Recenzja „Dominion” Hammerfall – hołd dla starego dobrego metalu

Bartłomiej Pasiak

Recenzja: Saltus – Jam jest Samon!

Michał Bentyn

Recenzja: Mastodon – Once More ‘Round The Sun

Tomasz Koza

Zostaw komentarz