Tegoroczne 59. rozdanie nagród Grammy odbiło się szerokim echem w muzycznym świecie nie tylko z powodu wyróżnionych muzyków. Metallica postanowiła jeszcze raz zaszokować fanów, tym razem informacją o występie z wokalistką Lady Gagą. Wspólne wykonanie „Moth Into Flame” zebrało całkiem dobre oceny, jednak nie obyło się bez problemów.
Zaraz po rozpoczęciu okazało się, że mikrofon Jamesa Hetfielda nie działa. Ekipa odpowiedzialna za nagłośnienie deklarowała, że przed rozpoczęciem gali wszystko było prawidłowo podłączone. Niestety chwilę przed wyjściem na scenę zespołu jeden z technicznych nieumyślnie odpiął kabel od mikrofonu wokalisty. Nie ma się co dziwić, że po wszystkim wyraźnie wkurzony Hetfield ze złością rzucił swoją gitarę technicznemu i kopnął mikrofon.
New York Post wrócił niedawno do tematu i spytał wokalistę, czy niedziałający mikrofon sprawił, że występ podczas gali Grammy okazał się bardziej ekscytujący. Widać Hetfield zdążył już wszystko przetrawić, ponieważ obecnie traktuje zdarzenie jako dobre zrządzenie losu:
Czułem się zażenowany. Już dawno nie byłam tak zły. Kiedy coś, na co nie mam wpływu, idzie źle, i tak to kończę. Ale czułem się bezradny. To jednak było błogosławieństwo, ponieważ skończyłem, śpiewając wspólnie z Lady Gagą do jednego mikrofonu – chyba nawet bardziej, niż ona by tego chciała. Przez to jednak wyglądało to jak prawdziwa współpraca.
Zaraz po wspólnym występie Lars Urlich mówił o ustanowieniu Gagi „piątym członkiem kapeli” i dalszej współpracy. Pomysł ten zdementował jednak Hetfield, twierdząc, że póki co Metallica nie jest zainteresowana kolejnymi działaniami ani z wokalistką, ani z innymi artystami związanymi z popem.