Już za kilka dni dobiegnie końca pożegnalna trasa legendy thrash metalu. 30 listopada w Los Angeles fani po raz ostatni będą mogli usłyszeć Slayera ma żywo. Paradoksalnie, im bliżej ostatniego koncertu grupy, tym częściej pojawia się pytanie o ewentualny powrót na scenę.
Pytanie to wydaje się mocno uzasadnione. W końcu tylko w ciągu ostatnich 30 dni powrót na scenę ogłosili Rage Against The Machine, My Chemical Romance czy Mötley Crüe. Od lat obserwujemy mniej lub bardziej udane powroty dawnych gwiazd. Dlaczego więc Tom Araya i spółka nie mieliby pójść w ślady kolegów po fachu?
Czytaj także:
- Rage Against The Machine powraca!
- Mötley Crüe powraca na scenę!
- Recenzja: Slayer – „The Repentless Killogy Live”, czyli niezbyt ładne pożegnanie
[newsletter]
Nadzieje studzi manager grupy – Rick Sales w wywiadzie dla Los Angeles Times
Robią to od bardzo dawna. Po prostu stwierdzili „wystarczy”. Szanuję ich za tę decyzję. Jeśli kończyć karierę, to właśnie w taki sposób […] Powrót na scenę – nie widzę w tym większego sensu. Czas odłożyć koncertowanie na bok. Mamy kilka pomysłów na przyszłe projekty, ale nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji. Póki co chłopaki skupiają się na ostatnich koncertach. Traktujemy to bardzo emocjonalnie.
Cóż, jak historia pokazuje niejednokrotnie takie deklaracje nie odnalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Wspomniani wyżej Mötley Crüe w 2015 roku podpisali nawet deklarację, gdzie zobowiązali się do zaprzestania koncertowania w przyszłości. Jak się to skończyło – wszyscy wiemy. Co skłoniło ich do powrotu – wszyscy wiemy. Pozostaje nam więc pytanie – jak członkowie Slayera poradzą sobie z emeryturą? Czy pozostaną wierni swojej decyzji?
Fot. materiały promocyjne
Źródło: https://loudwire.com/slayer-manager-reunion/