Amerykańskie czasopismo muzyczne Rolling Stone stworzyło nową listę pod tytułem „50 najbardziej okropnych albumów świetnych artystów”. Płyta „St. Anger” Metalliki z 2003 roku osiągnęła na niej 43. miejsce.
Wydawnictwo pojawiło się na na tym zestawieniu z różnych powodów. Od problemów z alkoholem Jamesa Hetfielda w czasie jej nagrywania, po odejście basisty, przez specyficzne brzmienie werbla, na kontrowersji całości albumu skończywszy. Wraz z Metalliką w rankingu pojawiły się również albumy m.in. Kiss, Pantery, Aerosmith, Van Halena i Weezera.
CZYTAJ:
- Metallica, Pantera i Slayer. Tak matka z Nowej Zelandii nazwała dzieci
- Lars Ulrich: „Metallica jest w bardzo dobrej kondycji po odwyku Jamesa”
- Metallica a słynna polska gościnność – wspominamy wszystkie koncerty w Polsce
„St. Anger” jednym z najgorszych albumów w historii
Ambiwalentne opinie na temat „St. Anger” Metalliki nie są niczym nowym. To prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjny album grupy ze względu na kierunek muzyczny opierający się na dzwoniącym werblu, brzmiącym inaczej, niż na większości metalowych płyt.
Rolling Stone wyjaśnia, co skłoniło ich do umieszczenia tej płyty na najnowszej liście:
Metallica w tamtym czasie znajdowała się w absolutnym dołku poprzez chroniczny alkoholizm Jamesa Hetfielda, kontrowersyjne odejście basisty Jasona Newsteda i poniekąd niepewność, w jakim kierunku muzycznym chce dalej zmierzać zespół. Wraz z nagraniem „St. Anger” powstał dobry film dokumentalny „Some Kind of Monster”, ale sam album jest niestety głęboko rozczarowujący. Fani słusznie zwracają uwagę na nienaturalne brzmienie werbla Larsa Ulricha, porównując je dźwięku powstającego w wyniku uderzania czymś w puszkę. Nie jest to jednak jedyny minus tej płyty. Piosenki są chaotyczne i sprawiają wrażenie niedokończonych, a teksty prosto z odwyku w stylu: „Chcę, żeby mój gniew był zdrowy”, można było bardziej przemyśleć. Zespół przyjmuje bardzo defensywną postawę, gdy fani lub dziennikarze poruszają ten temat, ale ich setlisty koncertowe mówią same za siebie. Utwory z tego albumu są grane najrzadziej ze wszystkich, jakie zespół do dziś poczynił.
Fani Metalliki mogą potraktować tę nowo stworzoną listę Rolling Stone z przymrużeniem oka. Twórcy magazynu mają świadomość, iż ten pomysł mocno podzieli ich czytelników. Uważają jednak, że to, co uznawane jest za beznadziejne, tak samo jak to, co uznaje się za świetne, jest cechą subiektywną.
Źródło: Loudwire
1 komentarz
Zdecydowanie są gorsze płyty np Load czy Reload.