RECENZJE

Recenzja: Napalm Death – Apex Predator – Easy Meat

Napalm Death Apex Predator Easy Meat
Koncert zespołu Faun

Konsekwencja drogą do sukcesu.

Od czasów „Smear Campaign”, Napalm Death nowe płyty wydaje co 3 lata. Od czasów „Smear Campaign” podążają również konsekwentnie swoim szlakiem, który stanowi wypadkową death metalu, noise’u i hardcore punka najlepszej jakości. Było to widoczne na „Time Waits for No Slave” i „Utilitarian”. Najnowszy krążek Napalmów pt. „Apex Predator – Easy Meat”, to ich definitywnie najbardziej hardcore’owa płyta. Narzekać nie mogę.

Prócz największej ilości hc na tej płycie, mogę powiedzieć również, że to ich najgłośniejszy krążek, bynajmniej w wyniku „loudness war”. Dodatkowe przestery na wokalu Barneya, nagromadzenie ich na partiach basu i perkusji w wolniejszych momentach pogłębiają tylko ciężar „Apex Predator – Easy Meat”.

Po pierwszym odsłuchu najnowszego wydawnictwa dokładnie musiałem przejrzeć personel płyty, czy gdzieś aby nie udzielał się Kurt Ballou. Prócz produkcji, płyta ta brzmi bardzo Converge’owo również w warstwie kompozycyjnej – singlowe „Smash A Single Digit” właściwie od paru numerów z „Axe To Fall” nie różni się właściwie niczym – są nawet spoken wordy.

Zgrzytał ten „Converge” od zetknięcia z pierwszym singlem. Kapele te jednak na scenie funkcjonują tak długo i mają taką rangę, że ciężko więc posądzić o zbytnie inspiracje, tym bardziej, że obie mają swój tor, którym konsekwentnie podążają. Nie ma co drążyć tego tematu – wystarczy jarać się i Brytyjczykami i Amerykanami.

Partie gitary Harrisa w opozycji do szybkich temp czasem się „wloką” sprawiając wrażenie nieco „Swansowej” przestrzeni, co z ekstremalnymi numerami daje niesamowicie ciekawy efekt – choćby w najbardziej walcowatym „Dear Slum Landlord…”. Ciężko też uwierzyć w to, co za perkusją wyrabia Herrera – z każdą płytą (a tym bardziej odgrywaniem ich na żywo) potęguje się wrażenie, że to robot.

To taka muzyka, gdzie ciężko jest wymyślić coś nowego. Materiały mogą być rewolucyjne pod względem ciężaru – a tutaj częsty d-beat, hardkorowo-sludge’owe breakdowny i noise dopełniający te szybsze fragmenty tworzą album tym ciężarem przepełniony. Album, któremu nie brakuje niczego, który nie pozostawia również po sobie wrażenia niedosytu. Idealnie wyważone proporcje.

napalm-death-apex-predator-easy-meat-duzeTrack lista:

01. Apex Predator – Easy Meat
02. Smash A Single Digit
03. Metaphorically Screw You
04. How The Years Condemn
05. Stubborn Stains
06. Timeless Flogging
07. Dear Slum Landlord…
08. Cesspits
09. Bloodless Coup
10. Beyond The Pale
11. Stunt Your Growth
12. Hierarchies
13. One-Eyed
14. Adversarial / Copulating Snakes

 

Autor: Igor Prusakowski

Rok publikacji: 2015

Podobne artykuły

Recenzja: Napalm Death – „From Enslavement to Obliteration”. Jak hałasem wyznaczyć standardy na dekady?

Adrian Kardasz

Recenzja: Mord’A’Stigmata – Hope

Michał Bentyn

Venator – recenzja „Echoes From the Gutter”, czyli heavy metalowy skansen

Krzysztof Rojowski

1 komentarz

Anonim 29 grudnia 2016 at 19:02

Visitor Rating: 5 Stars

Odpowiedz

Zostaw komentarz