Tomasz Koza: Witajcie! Zacznę może dość nietypowo. Na co dzień pracujesz w grupie mężczyzn, spędzacie wspólnie większość czasu. Nie masz czasami ochoty odpocząć od nich, umówić się z przyjaciółką aby poplotkować przy lampce wina? Czy jednak Angela to dziewczyna, która woli napić się piwa w męskim gronie?
Angela Gossow: Nikt w Arch Enemy nie powie „nie” świeżutkiemu, porządnie schłodzonemu piwku w upalny dzień – ja również nie! Jeżeli chcę poplotkować to siadam z Sharlee D’Angelo (śmiech). Jakoś nigdy dotąd nie miałam ochoty robić sobie przerwy od chłopaków z Arch Enemy. To najlepsza, najzabawniejsza i najmądrzejsza ekipa jaką można sobie wyobrazić!
Tomasz Koza: Z pochodzenia jesteś Niemką, jednak udzielasz się w zespole ze Szwecji, jak udało Ci się dołączyć do zespołu?
Angela Gossow: Świat jest mały a w Unii Europejskiej granice nie stanowią żadnej bariery. Muzyka jest uniwersalna. Michaela Ammotta spotkałam w 1999 roku, podczas tourne z In Flames, Children Of Bodom i Dark Tranquillity. Pracowałam wtedy dla internetowego magazynu muzycznego i moim zadaniem było przeprowadzenie wywiadu z Michaelem, to było zaraz po tym jak wydali „Burning Bridges”. Dałam mu demo i nagranie wideo mojego poprzedniego death metalowego zespołu Mistress. Zatrzymał je i przypomniał sobie o mnie w 2001 roku, kiedy to zaczęli szukać nowego wokalu. Zostałam zaproszona na przesłuchanie, poleciałam do Szwecji. Zrobiłam to i – zagraliśmy koncert.
Tomasz Koza: Chyba jeszcze nie wspominałem ale jestem Waszym fanem właśnie od debiutu z Tobą czyli albumu „Wages Of Sin”. Nota bene – świetny album. Jednak chciałbym Cię zapytać skąd w Tobie tyle mocy w Tobie i Twoim gardle?
Angela Gossow: Dziękuję. Potęga bierze się z silnego umysłu i równie silnego ciała. Mam i jedno i drugie. Jestem pełna agresji. Takie jest moje samopoczucie. Ogień. Mam świetny sposób aby dać temu upust. To
Tomasz Koza: Kiedyś, na pewnym forum przeczytałem takie zdanie na Twój temat: „Angela Gossow, głos nie do podrobienia. Nie jeden facet o takim marzy”. Jak Ty się do tego ustosunkowujesz?
Angela Gossow: Biorę to jako komplement, uśmiecham się i mówię „dziękuję” (śmiech).
Tomasz Koza: W porządku przejdźmy może do Waszego nowego wydawnictwa i sprawach z nim związanych. Jesteście zadowoleni z nagrania „The Root Of All Evil”? Czy wszystko co planowaliście znalazło się na tym krążku?
Sharlee D’Angelo: Zawsze pragniemy czegoś więcej (śmiech). Tak, celem nagrania tego albumu było ponowne powołanie do życia niektórych kawałków i wprowadzenie ich na scenę. I zdecydowanie osiągnęliśmy ten cel!
Tomasz Koza: Nie ujmując Wam perfekcji, szczerze muszę przyznać, że jestem nieco zawiedziony tym krążkiem. Dla mnie osobiście pierwsze trzy płyty zespołu, to klasyczne albumy, które raczej nie powinno się nagrywać na nowo z nowymi sztuczkami. Czekałem jednak na efekt końcowy płyty, głównie z powodu na udział Angeli w piosenkach, w których śpiewał z Wami jeszcze Johan. Moje pytanie brzmi, czy nie uważasz, że to trochę jak przysłowiowe odgrzewanie kotleta?
Michael Amott: Nie. Są to bardziej wspomnienia dzieciaków i albumów, które nie tylko istnieją, ale i są doskonałe. Dlatego właśnie nagraliśmy tylko po kilka kawałków z każdego albumu… Aby usłyszeć te nagrania których nie wzięliśmy ponownie na warsztat, musisz wrócić do oryginałów. Cała gromada naszych młodszych słuchaczy odkryli w ten sposób „Black Earth”, „Stigmata” i „Burning Bridges”.
Tomasz Koza: Czym kierowaliście się podczas wyboru piosenek z tych albumów? Rzucaliście monetą czy jednak było głębsze zastanowienie?
Michael Amott: Wybraliśmy te utwory, które lubimy najbardziej. Tak po prostu!
Tomasz Koza: Obecnie promujecie „The Root Of All Evil” podczas trasy koncertowej. Zjeździliście już sporo świata a i jeszcze spory kawałek na Was czeka. Jak dotychczas przebiegała trasa? Powiem, że świetnym pomysłem było stworzenia bloga, na którym między innymi dodajcie zdjęcia z występów.
Daniel Erlandsson: Tak. Wszystkie te blogi pisze Angela. To świetna rzecz, udokumentować naszą szaloną podróż poprzez heavy metalowy świat i podzielić się tym z naszymi fanami. Ciągle jesteśmy w trasie, gramy w coraz to nowszych i egzotycznych miejscach. Dubaj, Korea, Chiny, Dżakarta, Filipiny, Tajwan, Wenezuela, Kolumbia… Ten rok, najprawdopodobniej, zaprowadzi nas na Malediwy. Kto by pomyślał, że ekstremalny metal zaprowadzi nas w najodleglejsze zakątki świata? Mamy niezły ubaw!
Tomasz Koza: Sugerując się informacjami na Waszej oficjalnej stronie, w chwili obecnej macie przerwę od koncertowania. Odpoczywacie w domach czy Arch Enemy nigdy nie śpi?
Angela Gossow: Tak właściwie, to właśnie siedzę w pociągu, jadę na lotnisko, skąd wylatujemy do Francji. Naszą wycieczkę zaczniemy w Lille. W wolnym czasie zamierzamy pisać nowe utwory i w październiku tego roku uderzymy do studia, aby nagrać nową płytę Arch Enemy. Dokładnie, nowy album jest już w drodze! Michael obecnie pracuje nad najnowszym albumem Spiritual Beggars, który ma się ukazać jesienią tego roku. My nigdy nie śpimy!
Tomasz Koza: Jak się czułeś na wieść, że Carcass powróci do gry?
Michael Amott: Ja i Jeff pracowaliśmy nad tym już od jakiegoś czasu… Ładnych parę lat zajęło nam dotarcie do Billa Steera (śmiech). Ale kiedy w końcu się dogadaliśmy, wszyscy jesteśmy podekscytowani. W 2009 roku zrobiliśmy z Carcass niezłą rundkę!
Tomasz Koza: Zagraliście już trochę koncertów. Czy zespół został reaktywowany na kolejne pokolenia i będzie można spodziewać się następcy „Swansong”?
Michael Amott: Nie mamy żadnych konkretnych planów. Ale nigdy nie wiadomo co przyszłość może przynieść do naszych sklepów.
Tomasz Koza: Jak się miewa Ken Owen?
Michael Amott: Wszystko jest w porządku. Zagrał z Carcass wiele koncertów i stanowiło to dla niego wielką frajdę. Dla nas było to coś wielkiego, powrócić razem z nim i razem dzielić wspomnienia!
Tomasz Koza: Zastępujesz go w zespole. Cieszę się, że to właśnie Ciebie tam widzę. Jak Tobie współpracuje się z nimi?
Daniel Erlandsson: Genialni ludzie, genialny zespół, genialna muzyka. Kocham to!
Tomasz Koza: Jest szansa na powrót Armageddon?
Chris Amott: Nigdy nie mów nigdy.
Tomasz Koza: Wrócę jeszcze do koncertów. Pod koniec marca ruszacie w trasę po Europie. Co po niej? Czy będzie to czas na co wiele osób czeka, czyli ruszą prace nad nowym, pełnym albumem Arch Enemy?
Chris Amott: Tak. Marzec i kwiecień spędzimy naprawdę koncertowo, latem odwiedzimy całe mnóstwo festiwali a w październiku wchodzimy do studia, nagrywać nowy album Arch Enemy.
Tomasz Koza: Macie już jakieś zarysy jak może ona wyglądać?
Chris Amott: Tak. To będzie METAL jak cholera.
Tomasz Koza: To pytanie zostawiłem sobie na koniec. Po kiepskiej organizacji „Hunterfest” nie udało Wam się trafić do naszego kraju. Na szczęście oficjalnie dowiedzieliśmy się, że jednak zagracie u nas już 16 maja w Warszawie. Jak się czujecie z faktem, iż wystąpicie przed polską publicznością po tylu latach omijania nas?
Sharlee D’Angelo: My nie nawaliliśmy. Oszust, który nazwał siebie „promotorem”, nie zapłacił nam ani grosza! Tak samo oszukał takie zespoły jak Opeth, Tiamat czy Epica, nie wspominając już o innych. Wy***ał nas wszystkich. Dlatego nie zagraliśmy. Nie pamiętam już kiedy ostatnio odwołaliśmy jakiś koncert. Na szczęście teraz trafiliśmy na solidnego promotora i już 16 maja zagramy w Warszawie, w klubie Stodoła. Oczekujemy przynajmniej szaleństwa!
Tomasz Koza: Bardzo Wam dziękuję za rozmowę i do zobaczenia 16 maja w Warszawie!
Fot. Katja Kuhl