WYWIADY

Wywiad: Michał Kostrzyński (Made of Hate)

Made of Hate
Koncert zespołu Faun

Tomasz Koza: Witaj. W sierpniu zeszłego roku graliście przed Iron Maiden, ikoną heavy metalu. Jakie to uczucie dać występ przed nimi, na tej samej scenie?

Michał Kostrzyński: Witaj! Faktycznie, minął już rok od tego wydarzenia i muszę przyznać, że nawet teraz, z perspektywy czasu, jest to niezapomniane przeżycie i wspomnienie. Będąc na stadionie Gwardii w Warszawie czuliśmy się świetnie, w końcu jakie może być inne uczucie, kiedy spełnia się jedno z Twoich marzeń? Czujesz się zajebiście, a kiedy jeszcze widzisz taką wspaniałą reakcję ze strony publiczności, to sam nie wiesz co ze sobą zrobić ze szczęścia. Najkrócej mówiąc: występ na tak wielkiej scenie z jeszcze większymi artystami światowego metalu to coś wyjątkowego, zajebistego i niepowtarzalnego. Czuję się szczęściarzem, któremu udało się coś, o czym marzy niejeden.

Tomasz Koza: Jak wyglądała propozycja zagrania przed Brytyjczykami. To wy się zgłosiliście, czy ktoś do was?

Michał Kostrzyński: Cała ta historia dziś w zasadzie wydaje się być zakręcona bardziej, niż wtedy, kiedy ona miała miejsce. Najpierw z onet.pl dowiedziałem się, że Bruce Dickinson puszczał naszą płytę w swojej audycji na antenie BBC. Potem okazało się, że uczynił to jeszcze raz, tym razem z pozdrowieniami dla nas. Następną fazą była informacja, że Iron Maiden wybrało nas na swój bezpośredni support podczas ich polskiego epizodu trasy „Somewhere Back In Time”. Dużo w tym wszystkim niejasności i pytań, ale dla nas liczy się tylko fakt, że tam byliśmy i nasze marzenie się spełniło.

Tomasz Koza: Dlaczego postanowiliście zmienić nazwę z Archeon na obecną? Była mniej chwytliwa czy to raczej jakieś wymogi z góry? Skąd w ogóle pomysł na nazwę?

Michał Kostrzyński: Archeon i Made Of Hate to dwa różne zespoły, zarówno pod kątem mentalnego podejścia do muzyki, jak również ze względu na inny skład instrumentalny oraz personalny. Archeon to etap w naszej historii, który był ogromnie ważny, jednocześnie pozostając preludium do części właściwej, jaką jest Made Of Hate. Wraz ze zmianą nazwy zamknęliśmy pewien rozdział i otworzyliśmy nowe karty naszej historii. Od tamtego czasu wiele się zmieniło i tylko utwierdziliśmy się w przekonaniu, że zmiana nazwy na MOH i obranie nieco innego kierunku to był strzał w dziesiątkę. Jakby to powiedział Bareja: Trafiliśmy w sedno tarczy. Kwestia nazwy to nieco inny akcent. Była to decyzja bardzo chwilowa, choć przemyślana. Najlepiej podkreśla to, co myśleliśmy w sercach i co czuliśmy wobec wszystkiego wokół. Płyta „Bullet In Your Head” była poniekąd przypieczętowaniem tego wszystkiego.

Tomasz Koza: Myślę, że to wszystko wyjaśnia. Co powiesz na to, że pewien serwis ochrzcił Was Polską odpowiedzią na Children Of Bodom” – jak Wy się do tego odnosicie? Czy Finowie są dla Was inspiracją?

Michał Kostrzyński: Wiesz, z tymi chrzcinami to jest tak, że Megadeth to była druga Metallica, Lamb Of God druga Pantera, a prawda jest taka, że każdy gra to, co ma w sercu. Tak samo jest z nami. Mam kompletnie gdzieś, że dla jednych jesteśmy jak COB, dla innych wczesną Metalliką, In Flames, Death oraz Iron Maiden – to wszystko autentyki. My gramy to, co chcemy i kochamy grać. Jak to ktoś odbiera, to jego sprawa. Samo szufladkowanie to sprawa idiotyczna i w moim mniemaniu oznacza, że ktoś po prostu nie ma umiejętności opisania muzyki, słowem nie jest krytykiem muzycznym. Co do inspiracji, to moje są całkiem inne. Jestem bardziej oldschoolowcem w tej kwestii. Lata 80te to mistrzostwo świata, 90te też, ale już w mniejszym stopniu.

Tomasz Koza: W porządku. Przejdę do kwestii płyt. Jak do tej pory wydaliście jeden krążek pod aktualną nazwą i jeden jako Archeon. Słuchając tych płyt, śmiem twierdzić, że nie zmieniliście zbytnio stylu grania i nadal jest to melodyjny kopniak w dupę. Czy jednak moje uszy mnie zwodzą i raczej nie mam słuchu?

Michał Kostrzyński: To nadal melodyjna muzyka, bo tylko melodia nadaje dźwiękom porządek i sens odróżniając je od hałasu i kakofonii. W melodii są emocje i dramaturgia, którą przy użyciu odpowiednich środków muzycznych można wzmocnić i uzyskać siłę i moc, która poruszy każdego na sali. Natomiast od czasu singla „Dead World”, bo za Archeona wydaliśmy 1 płytę i 1 singiel, czy w ogóle „End Of The Weakness” zmieniło się bardzo wiele. Operujemy innymi środkami i zasobami muzycznymi. Mamy spory bagaż doświadczeń i tworzymy w kompletnie inny sposób, pozostając nadal w sferze tzw. melodyjnego metalu.

Tomasz Koza: Co właściwie teraz dzieje się w obozie MOH? Jakieś plany na przyszłość? Kiedy nowa płyta, trasy koncertowe? Uwierzcie, że są ludzie którzy na to czekają, m.in. ja.

Michał Kostrzyński: Dosłownie w tym momencie powoli trwają prace nad mixem i masteringiem nowej płyty Made Of Hate. To absorbuje nas dość kompletnie, dlatego na razie nie mamy żadnych planów koncertowych na najbliższe 2-3 miesiące. Niemniej wiemy, że przy promocji tejże nowej płyty pojawimy się na kilku koncertach w Polsce i za granicą. Wiemy, że ludzie nas oczekują, ale chcemy im zapaść w pamięć nowym krążkiem, który zelektryzuje naszych fanów i zdeklasuje nasze poprzednie nagrania. To będzie płyta po prostu zajebista, bez słabych stron.

Tomasz Koza: Liczę, że tak będzie. Zapytałem Was jakiś czas temu, dlaczego płyta Polskiego zespołu w rodzimym kraju jest taka droga. Rozumiem, że chodzi o wytwórnię. W odpowiedzi otrzymałem, że z najnowszym krążkiem postaracie się aby cena była przyzwoita na Polską kieszeń. Zamierzacie naciskać obecną firmę? Bo zerwanie kontraktu raczej nie wchodzi w grę.

Michał Kostrzyński: Kwestia ceny płyty nie jest zależna od nas. Wszystkie podatki i inne pierdoły utrudniają nam obniżenie ceny płyty. Nie jest zresztą dziwne, że w Polsce płyty są drogie, skoro tu wszystko jest oparte o jakieś zasady z kompletnej dupy. Skoro PZPN robi wały i mają na to społeczne przyzwolenie, tak samo i kwestia obciążania podatkiem rynku muzycznego jest pojęciem w zasadzie niewytłumaczalnym i ciężkim w rozmowie. Będziemy się starać coś wymyślić, ale obawiamy się, że może nic z tego nie wyjść. Pamiętajmy gdzie żyjemy i jakie Nowaki chodzą po naszych ulicach.

Tomasz Koza: Często w nowych wydawnictwach spotyka się płyty w formie digipacka z dodatkowym krążkiem DVD, na którym jest np. making of, czy też planujecie coś podobnego czy będzie to kolejne wydanie Jewel Case?

Michał Kostrzyński: Myślę, że jakaś forma bonusowa pojawi się przy okazji nowej płyty. Mamy sporo materiału, który z powodzeniem może posłużyć za dodatek do płyty – making of ze studia, klip czy ciekawe nagrania live. Jaką formę to przyjmie? Trudno mi teraz stanowczo powiedzieć, ale jestem przekonany, że coś fajnego dla naszych fanów będzie. Niemniej ostateczne ruchy i decyzje zapadną już bezpośrednio w kontrakcji z naszą wytwórnią. Jedno jest pewne – tym razem poza płytą będzie jeszcze coś.

Tomasz Koza: Niedawno zakupiłem gitarę. Jest to Cort EVL – X4 i sam staram się coś tworzyć, ale z miernymi wynikami. Od czego wy zaczynaliście, czy jesteście raczej samoukami czy braliście jakieś lekcje gry?

Michał Kostrzyński: Przyznam, że nie znam tej gitary. Ja zaczynałem od słabej kopii Ibaneza sygnowanego przez Paula Gilberta. Była to gitara klejona wikolem, gówno nie z tej ziemi, ale dawała radę na początek. Topór i drętwota, ale na czymś trzeba było się uczyć. Tym bardziej, że jesteśmy samoukami. Przeszliśmy i nadal kroczymy drogą ciężkiej pracy nad sobą i instrumentem. Ja z czasem dostałem się na studia muzykologiczne, gdzie nabyłem całkiem sporo wiedzy z zakresu form i teorii muzyki. Jednak jeśli chodzi o naukę gry na instrumencie, to było to samozwańcze w wykonaniu każdego z nas.

Tomasz Koza: A jak Wasz sprzęt wygląda dziś? Ten do nagrywania, na próby i na koncerty?

Michał Kostrzyński: Osobiście jestem od jakiegoś czasu związany z firmą Ernie Ball Music Man i gram wyłącznie na gitarach i strunach tej firmy, gdyż są po prostu najlepsze. Praktycznie rzecz biorąc osiągnąłem gitarę marzeń – jest nią Ernie Ball Music Man model John Petrucci. Gram na wersji Limited Edition 2007. Jest to moja gitara na koncert, na próbę, a przede wszystkim do studia. To najwyższa półka jak dla mnie, nie dotykałem nigdy lepszego instrumentu. W tym miejscu także chciałem podziękować panu Grzegorzowi Rybickiemu z Music Info za nieocenioną pomoc i pasję względem muzyki i instrumentów.

Tomasz Koza: Wchodzę na Waszą oficjalną stronę i widzę, tam głównie napis „coming soon” a na MySpace, też nowości żadnych nie ma. Nie ma się kto za to zabrać, czy to z braku czasu?

Michał Kostrzyński: Dosłownie nie ma kto się tym zająć. Nikt z nas po pierwsze nie zna się na html’u i innych kodowaniach. Ledwo ogarniamy loginy i podstawową edycję. Po drugie mamy pełno zajęć związanych z działalnością zespołu i nie mamy jak się tego nauczyć. Postaramy się aktualizować MySpace częściej niż ma to miejsce teraz, ale jakieś większe zmiany pojawią się dopiero pewnie przy okazji promocji nowej płyty. Wciąż także szukamy jakieś pasjonata zarówno muzyki jak i informatyki, który chciałby zająć się naszymi gratami na MySpace i oficjalnej witrynie. Dla nas to czarna magia, na naukę której brakuje nam czasu.

Tomasz Koza: Czy wszyscy pochodzicie z jednego miasta – Warszawa?

Michał Kostrzyński: Tak, wszyscy jesteśmy z Warszawy. Za czasów Archeon, to w zasadzie byliśmy z jednego podwórka.

Tomasz Koza: Jak się właściwie poznaliście. Można było gdzieś znaleźć Wasze ogłoszenie w stylu „poszukujemy muzyka” czy jesteście kumplami od dawna?

Michał Kostrzyński: Nigdy nie zamieściliśmy ani jednego ogłoszenia, przynajmniej ja niczego takiego nie pamiętam. Z chłopakami z Made Of Hate znamy się już parę dobrych lat. Wszystko zaczęło się od pierwszych prób Archeon, kiedy tak jak wcześniej powiedziałem większość ekipy to byli kumple z podwórka. Podczas jakichś tam zmian personalnych pojawiali się tzw. znajomi znajomych i tak wykrystalizował się skład, który do dziś się trzyma i mam nadzieję, już nigdy nie puści. Jesteśmy rodziną i uwielbiamy spędzać ze sobą czas. Nie wyobrażam sobie grania z kimś innym, niż z Tomkiem za garami oraz Radkiem i Jarkiem.

Tomasz Koza: Czy członków MOH można usłyszeć w innych projektach?

Michał Kostrzyński: W zasadzie nie mamy na to czasu. Mamy pełno zajęć wokół Made Of Hate i trzeba by mieć dużo więcej czasu, by pozwolić sobie na granie gdzieś indziej. Tym bardziej, że muzyka Made Of Hate spełnia nasze ambicje muzyczne i nie ma potrzeby szukania tzw. drugiej dziury w dupie. Dlatego skupiamy się wyłącznie w 100% nad działalnością MOH.

Tomasz Koza: Co sprawia Wam największą przyjemność w graniu w zespole?

Michał Kostrzyński: Przede wszystkim samo granie. To najważniejszy i najprzyjemniejsza część gry w jakimkolwiek zespole. Poza tym w zasadzie każdy aspekt wspólnej działalności jest przyjemny – zaczynając na próbach, a kończąc na pobycie w studio czy podróży autobusem na koncert. Na tym polega właśnie odpowiedni dobór ludzi w zespole. Nie nudzimy się sobą, zawsze wymyślamy masę głupot, jednocześnie wciąż ciężko pracując nad dobrem całego zespołu.

Tomasz Koza: Ulubione zespoły?

Michał Kostrzyński: Jeśli o mnie chodzi to w gronie moich ulubionych zespołów są takie ekipy jak Dream Theater, Kat, Judas Priest, Megadeth z Friedmanem na solowej, In Flames, ogólnie muzyka lat 80tych, muzyka klasyczna – zwłaszcza Bach, Mozart i Vivaldi, Dimmu Borgir [:)], solowi gitarzyści, AC/DC… w sumie to takie the best of. Ostatnio dorzuciłbym jeszcze Killswitch Engage. Ogólnie staram się słuchać różnej muzyki, także tej z innej bajki, dlatego ograniczyłem się jedynie do tych zespołów, do których najczęściej wracam.

Tomasz Koza: Na prośbę jednej z Waszych fanek, obiecałem, że zapytam o to. Michał dlaczego ściąłeś włosy?

Michał Kostrzyński: (śmiech) Ściąłem włosy, gdyż była taka umowa, że jeśli zagramy przed Iron Maiden, to zetnę włosy. To wyszło w czasie rozmowy na długo przed tym, jak wiedzieliśmy, że zagramy. Tuż zaraz po emisji naszych numerów w audycji Dickinson’a kumpel się zapytał żartobliwie czy zagramy na tym koncercie. Ja odpowiedziałem, że jak zagramy to zetnę włosy. On zażartował, a ja honorowo ogoliłem baniak i od jakiegoś czasu chodzę przystrzyżony bardzo krótko. Po tylu latach w piórach mam teraz całkiem co innego na głowie. To nowy ja.

Tomasz Koza: Chcę Ci piekielnie gorąco podziękować za rozmowę i mam nadzieję, że zobaczymy się w końcu na jakimś koncercie. Ostatnie słowa należą do MADE OF HATE.

Michał Kostrzyński: W imieniu całego Made Of Hate dziękuję za zainteresowanie naszym zespołem i za wywiad. Obiecujemy, że już niebawem nasz zespół będzie się pojawiał częściej i bardziej regularnie na deskach scen w całej Polsce i każdy nasz fan już niedługo będzie nosił na uszach dźwięki nowej, właśnie dojrzewającej płyty. Także trzymajcie się i do zobaczenia na koncertach. Niech MOH będzie z Wami!!!

Fot. Materiały prasowe zespołu

Podobne artykuły

Titus z Acid Drinkers: „Jesteśmy w świetnej formie” (WYWIAD)

Piotr Żuchowski

Wywiad: Johannes Andersson, Adam Zaars i Oscar Leander (Tribulation)

Dominika Kudła

Wywiad z zespołem Arch Enemy

Tomasz Koza

Zostaw komentarz