Część z Was skrywa twarz za maskami. Czym to jest podyktowane i dlaczego nie wszyscy występują w masce? Jest to dosyć nietypowe.
Widun: Zawsze podobały mi się maski. Dzięki nim artysta może zyskać nową tożsamość, oczywiście umownie. To właśnie robimy. Jesteśmy postaciami, odgrywamy role. To spektakl. A nasza alternatywna historia to jak czołówka filmu z którą musisz się zapoznać jeśli chcesz zagłębić się w klimat audio-wizualny, który proponujemy. Jesteśmy słowiańskim plemieniem a raczej jego częścią, która przeżyła katastrofalny w skutkach międzynarodowy konflikt zbrojny na tle religijnym, poprzedzony katastrofą naturalną i atakiem groźnego wirusa. Ten zbieg makabrycznych zdarzeń doprowadził ludzkość i znaną nam cywilizację do upadku. Człowiek przetrwał lecz musi się zmienić. Ma nowe priorytety. Nastąpił powrót do natury i do rzeczywistości, w której jak w zwierciadle odbijają się echa pradawnych tradycji i zwyczajów. Czas zatoczył krąg. Jesteśmy znów w epoce żelaza tylko mocno cybernetycznej… Opowiadamy naszą fantastyczną biografię z punktu zagłębionego w dalekiej przyszłości. Wracając do masek. Nosi je tylko męska część zespołu bo w świecie o którym mówimy to mężczyźni skrywają twarz. Z różnych powodów. Czasem to obowiązek związany z ochroną zdrowia a innym razem z dla ochrony przed zaklęciami. Kobiety ich nie potrzebują – są odporne na czary.
Przeczytaj więcej informacji o zespole Czarny Bez
Skąd czerpaliście inspiracje do wykreowania takiego wizerunku i co próbujecie nim przekazać?
Zespół powstał w styczniu 2019 roku Skarżysku-Kamiennej. To nieduże fabryczne miasto na północnym krańcu Gór Świętokrzyskich. Panuje tu poprzemysłowy klimat, emigracja zarobkowa i brak perspektyw a z drugiej strony jest pięknie położone, otoczone przez wspaniałe lasy i odwieczne góry. Marazm i pewne zawieszenie tego miejsca skłania do uruchomienia wyobraźni i stąd ten element industrialno-fantastyczny. Jest go więcej w naszym wizerunku niż muzyce choć jest też nasycona syntezatorami i sekwenserami żywcem z epoki techno. A nasze stroje nieco neogotyckie, steam punkowe połączone z elementami plemiennymi bardzo wpasowują się w odmienioną, zdegenerowaną postapokaliptyczną rzeczywistość. To taki słowiański „Mad Max”. Oczywiście główną inspiracją są filmy, literatura i gry komputerowe, choćby „Metro”, „Diuna” czy „Wojna Światów” Wellsa. Ten wizerunek jest niezbędnym narzędziem, który mamy nadzieję skłoni słuchaczy naszej muzyki do spojrzenia na przekazywane przez nas treści z innej perspektywy. To pracochłonne ale urozmaici nasze relacje.
Czy aktualna sytuacja wpłynęła na promocję Waszego debiutu?
Myślę, że cały czas wpływa w pozytywny sposób. Dotyczy to głównie sieci, portali społecznościowych. Wszyscy mamy teraz więcej czasu na dotarcie do ciekawych projektów artystycznych. Miniaturę naszego premierowego klipu „Postrzyga” zdobi postać basisty Ciechana (każdy członek zespołu ma artystyczny pseudonim) w stylizowanych okularach spawalniczych i dziwacznej masce gazowej. Myślę, że część osób zaintrygowała ta fotografia w końcu wszyscy teraz nosimy maski.
Członkowie zespołu
Luba – śpiew, melodyka
Żywomiła – śpiew, głosy i szamański bęben
Snowid – perkusja
Ciechan – gitara basowa
Widun – gitara, produkcja muzyczna, teksty
Czy ciężko jest wkraczać na muzyczny rynek w aktualnej sytuacji? Jak chcecie dotrzeć do publiki, skoro póki co koncerty są zabronione?
Obecna sytuacja epidemiologiczna wpłynęła na możliwość promocji na żywo i to jest poważny problem. Już odwołano nam kilka festiwali, na których mieliśmy zagrać latem. To samo dotyczy wcześniej zabukowanych koncertów. Planowaliśmy też jesienną trasę z dark folkowym zespołem Dym. Musimy zaczekać aż będzie bezpiecznie. Uczymy się cierpliwości i pokory. Obie strony czekają na koncerty: artyści i miłośnicy muzyki live. A jak staramy się dotrzeć do publiki? Na przykład poprzez naszą rozmowę na łamach MetalNews.pl.
Jak idą prace nad debiutanckim krążkiem? Kiedy planowane jest jego wydanie? Czy cała płyta będzie przesiąknięta słowiańskością, a brzmienie będzie łączyło industrial i folk?
Płyta powstaje w moim domowym studiu, tylko perkusję Snowida nagrywaliśmy w innym. Instrumenty mamy zarejestrowane w 100%. Obecnie pracujemy nad stroną wokalną. Dotknęła nas też zmiana w składzie. Zespół opuściła Mojmira a zastąpiła ją Luba, która wspólnie z drugą wokalistką Żywomiłą dopracowują partie wokalne. Miksem i masteringiem zajmuje się Tomasz Zed Zalewski. To specjalista od mocnej muzy (m.in. Kat, Frontside, Coma). Jest naszą kontrolą jakości. Płytę planujemy wydać w 2021 roku. Wcześniej ukażą się przynajmniej jeszcze dwa teledyski promocyjne, pierwszy z nich w czerwcu tego roku.
Przesiąknięta słowiańszczyzną… dobre sformułowanie. Tak, ta płyta w warstwie tekstowej odnosi się do tematyki związanej z nami Polakami. Jesteśmy narodem słowińskim a edukacja dotycząca naszego rodowodu jest mocno ograniczona. My sięgamy do historii i tradycji nieco dalszej niż uczono nas w szkole. Do naszych przedchrześcijańskich pogańskich korzeni, których nas celowo pozbawiono. Chcemy propagować wiedzę na ten temat.
Jaka tematyka będzie poruszana na Waszym albumie?
Ponieważ jestem autorem tekstów zespołu, mogę zdradzić kilka wątków: Łysiec czyli Łysa Góra bardzo nam osobiście bliska, opowieści o słowiańskich bogach – Perunie, Welesie, Jaryle i Jarowicie, sobótkowej Nocy Kupalnej, starożytnych bitwach, demonach i pradawnej symbolice.

Skąd czerpaliście inspiracje w tworzeniu swojej muzyki? Czy na kimś się wzorujecie?
Sami się sklasyfikowaliśmy jako grupa industrialno folk metalowa. Każdy z tych elementów występuje w naszych kompozycjach. Folkowy jest śpiew dziewcząt, etniczne instrumenty, niektóre melodie i klimaty. Industrialna jest elektronika o której już wspominałem. Głównym spoiwem są riffy gitary i basu inspirowane różnymi bandami, które uwielbiamy: wczesna Metallica, Sodom, Testament, Ministry ale też Rammstein, Senser, Slipknot czy rosyjska Arkona. Staramy się czerpać z wszystkich wspomnianych gatunków. Zdajemy sobie sprawę, że takie połączenia to nie nowość. Jednak podchodzimy do muzyki poważnie i bardzo ostrożnie staramy się wyodrębnić z tego koktajlu swoje własne, charakterystyczne brzmienie.
Jakie są Wasze ambicje? Czy może chcielibyście podbić jakiś festiwal albo wyruszyć w trasę z jakimś zespołem?
Zdajemy sobie sprawę, że ambicje to za mało. Mamy zamiar ciężko pracować nad wszystkimi szczegółami, które wpływają na całokształt zespołu. O tegorocznych koncertach już mówiłem i tego nie zmienimy jednak w przyszłości na pewno będziemy ich grać jak najwięcej. Nie planujemy brać udziału w przeglądach i festiwalach jako ich uczestnicy ale trasy z innymi zespołami oczywiście bierzemy pod uwagę.
Jak to się wszystko zaczęło, jak wyglądały początki Waszego grania i jak doszło do wypracowania takiego stylu?
Wizja powstała w mojej głowie. Od dawna planowałem taki projekt ale zawsze gdzieś mi to umykało bo miałem dużo pracy muzycznej. Po drodze miałem romanse z różnymi gatunkami. W 2018 roku zostałem muzycznie bezrobotny i stwierdziłem, że przyszedł czas na działanie. Zaprosiłem do współpracy Ciechana, z którym grałem wcześniej w kilku zespołach, zainteresował się i mocno zaangażował. Polecono nam Snowida, jako zdolnego młodego perkusistę, zagraliśmy wspólnie jam session i postanowił, że zostaje. Żywomiłę przedstawiała nam Mojmira a Lubę, nową wokalistkę, Żywomiła. Zebranie składu zajęło nam ponad rok. Nad naszym stylem cały czas pracujemy. Potrzebuje ewolucji. To proces. Każdy muzyk daje coś od siebie i wtedy to się dzieje. To nie fabryka to sztuka. Chyba.
Czy czarny bez jest dla Was jakąś wyjątkową, symboliczną rośliną?
Fascynuje mnie historia, szczególnie okres starożytności i wczesne średniowiecze. W wielu materiałach w tego okresu pojawiała się ta roślina. Znali i cenili ją Celtowie, Germanie, Rzymianie i Normanie. Słowianie uważali, że ma związek ze światem podziemnym, jest pośrednikiem między żyjącymi a światem duchów. Bano się jej i w kontakcie z nią trzeba było zachować ostrożność. Wykorzystywali ją w rytuałach pogrzebowych i w ceremoniach ślubnych jako amulet, wiązali z nią różne przesądy np. ścinać mogły ją tylko wdowy i sieroty inaczej byłoby to niebezpieczne a jej obecność w okolicach domu zapewniała pomyślność mieszkańcom. Górale słowaccy np. wyrabiali z niej fujarki pasterskie. Oczywiście jest to też jedna z najstarszych znanych roślin leczniczych o czym świadczą wykopaliska z epoki kamienia. W medycynie ludowej wykorzystywana jest również w obecnych czasach. To ciekawa i tajemnicza roślina. Postanowiłem oddać jej cześć nazywając tak zespół muzyczny.
Widun – pomysłodawca zespołu, gitarzysta, producent muzyczny, autor tekstów.
Fot. z nagłówka autorstwa Tomasza Suszczyńskiego