INNYMI SŁOWY

To miasto jest martwe

Mariusz Dzwonek Felieton
Koncert zespołu Faun

Jeśli ktoś mnie zdążył poznać bliżej wie, że jestem wyposażony w skill o nazwie-party boy. 🙂 Dlatego też żeby sprawdzić w praniu, ulepszyć bądź nie zatracić tej nabytej przed laty unikatowej umiejętności udałem się kilka dni temu – zaznaczę, że incydent miał miejsce w środku tygodnia – co warto odnotować – na piwko po rewirach rozsianych po całym centrum miasta – cokolwiek to znaczy.

Z pamiętnika bacznego obserwatora wynika jedno sensacyjne być może stwierdzenie – to miasto umarło. Jest martwe. Nie żyje wcale. Mieni się niczym betonowa wieś, jakich pewnie w skali krajowej jest jeszcze kilkaset. A może moje miasto to jednak wieś? Już widzę rzesze oburzonych regionalnych patriotów… Fakty mówią same za siebie.

Przemierzyliśmy całe centrum rozprawiając o pseudointelektualnych tematach bacznie obserwując zmieniające się na przestrzeni lat otoczenie, które kiedyś tętniło życiem. Ani żywej duszy, ani psa z kulawą nogą, nawet kota. Nic. Zero.

I to mimo zniesienia ciszy nocnej przez radę miejską! Puby i kluby świecą pustkami.

Kiedyś po festiwalu With Full Force z powodu awarii samochodu miałem przymusowy przystanek w Lipsku. Motel w którym musieliśmy spać był położony w dzielnicy, która była totalnie opuszczona. W miarę nowoczesna architektura – domy i kamienice stały zupełnie puste, a ulice świeciły pustymi witrynami sklepów. Szybko wydedukowaliśmy, że tamtejsi mieszkańcy przesiedlili się do Zachodnich Niemiec. Nie przypuszczałem wtedy, że u nas może być kiedyś podobnie. 🙁

Niż demograficzny, emigracja zarobkowa, kryzys, brak miejsc pracy.

To wszystko spaja się w widok mojego miasta. 🙁 Centrum to enklawa ciszy. Czasem tylko budzi się w weekend, na chwile by znów zasnąć na cały tydzień. To przeraża bo nie widzę w tej chwili perspektyw na rozwój. Słyszałem opinie, że włodarze aglomeracji śląskiej nie inwestują w tereny zagłębiowskie. Jeśli to prawda przyszłość Sosnowca mieni się w czarnych barwach.

Spełni się najczarniejszy scenariusz rodem z powieści fantastycznych mówiący o zniewolonych ludziach pracujących za grosze, okupujących wielkie aglomeracje? Ile razy już na to się natknęliśmy choćby w filmach? Już teraz życie towarzyskie, kulturalne toczy się w wielkich skupiskach miejskich.

Warszawa, Wrocław, Kraków, Trójmiasto. Kiedyś takich różnic nie było.

Pokutuje świadomość, że karierę robi się gdzieś tam. Praca też tam musi być skoro tu jej nie ma. I to powoli zaczyna się spełniać. Kiedyś był jasny podział na miasta i wsie. Dużo mieszkańców kieleckiego swego czasu zasiedliło Sosnowiec… przyjechali tu za pracą i ją dostali. Te perspektywy już są nieaktualne. Teraz te mniejsze miasta powoli zamieniają się właśnie w coś na wzór takiej mentalnej wsi. Dostrzegam wiatr zmian i to, że znów musimy się przystosować do nowych okoliczności.

I pomyśleć, że obserwując gorące imprezowe noce w pobliskich Katowicach doszedłbym być może do zgoła odmiennych wniosków! Mariacka żyje! Ma się dobrze, a pewnie w przyszłości w jej okolicach przybędzie jeszcze klubów, pubów i sklepów.

No to jak będzie z tą naszą przyszłością? 🙂

Podobne artykuły

Szatan, Szatan, Szatan…

Mariusz "Demon" Dzwonek

Z cyklu jestem oldskulem, jestem hardcorem… czyli subiektywny punkt widzenia

Mariusz "Demon" Dzwonek

„Czynem społecznym upiększamy nasze miasto”

Mariusz "Demon" Dzwonek

Zostaw komentarz