RECENZJE

Recenzja: Animations – Private Ghetto

Animations Private.Ghetto
Koncert zespołu Faun

Progresywny metal znudził mi się z chwilą, gdy Dream Theater zaczęli wydawać słabe płyty. Nigdy nie zadałem sobie trudu aby sięgnąć po albumy polskich zespołów, które parają się tym właśnie gatunkiem. I choć Animations z Jaworzna nie ma zbyt wspólnego z twórczością Dream Theater – bez wątpienia proponują tę bardziej „ambitną”, progresywną odmianę metalu. Kapela, która w 2007 roku zmieniła swoją nazwę z labyrinth.pl kilka tygodni temu sprezentowała światu trzeci krążek, zatytułowany „Private Ghetto”.

Z wcześniejszego akapitu zapewne wywnioskowaliście, że nie słyszałem dwóch poprzednich albumów. Tak więc kwintet ze Śląska zaczął u mnie z „czystą kartą”. Co przynosi trzeci (jak zwykło się przyjmować – najważniejszy) krążek zespołu? Dwanaście utworów, spiętych instrumentalną klamrą „Mellah” – „halleM” (ten sam utwór, puszczony w normalny sposób oraz wspak). Wokalista, którym w 2011 roku został niejaki Frantz Wołoch nie udziela się jeszcze w „We Are…” – introdukcji do „Generation Zero”. Nie można odmówić kwintetowi z Jaworzna umiejętności technicznych. Ale te są przecież niezbędne w przypadku grania progresywnej muzyki. Połamane rytmy, drapieżne riffy i obłąkany wokal (co jakiś czas kontrastujący z czystymi wstawkami). I choć muzycznie Animations naprawdę dają radę, o tyle zwyczajnie nie leży mi wokalista tej kapeli. O ile growluje (np. w świetnym „My Private Ghetto”) – jest nieźle, ale gdy tylko zaczyna śpiewać („Internal Chaos” – litości!), wszystko zaczyna się psuć. Kompozycje charakteryzuje brutalny sound, łagodzony tu i ówdzie spokojniejszymi riffami i melodiami. Chaos. To słowo idealnie opisuje aurę tego krążka.

Ciężko punktować poszczególne utwory, ponieważ kompozycje są do siebie podobne. Wewnętrzną budowę niemal każdego numeru można opisać w matematyczny sposób – „ABA” (gdzie A to część szybka, B natomiast – wolna). Dodajcie do tego techniczne wygibasy, sweepy, zwolnienia, kilka breakdownów. Tak, w skrócie, prezentuje się „Private Ghetto”. Na mój gust, jest ciutkę zbyt chaotycznie. No i wokal, który niestety mnie nie kupił.

Podsumowując, warto wskazać na przyzwoite, masywne brzmienie całości. Jest to w sumie jedyny, prawdziwy atut tego krążka. Poza tym – niestety, to nie moja bajka.

animations-private-ghetto

Lista utworów:

01. Mellah (instrumental)
02. Morality Failed
03. Silence
04. My Private Ghetto
05. Dawn The Day Before
06. We Are… (instrumental)
07. Generation Zero
08. Internal Chaos
09. Crystal Lies
10. Thieves Of Dreams
11. Epiphany
12. Mea Culpa?
13. Wrath
14. halleM (instrumental)

Autor: Tomasz Kulig

Podobne artykuły

Coś się kończy… – recenzja Ketha „Magnaminus”

Paweł Kurczonek

Chętnie przekroczę te wrota – recenzja Doomsday „Gates of Sanity”

Redakcja

Recenzja: Sepsis – Fear Of Freedom

Tomasz Koza

Zostaw komentarz