PŁYTY

Ozzy Osbourne – dziś premiera nowego albumu pt. „Ordinary Man”

Okładka płyty Ordinary Man wykonawcy Ozzy Osbourne
Koncert zespołu Faun

„Yes, the truth is I don’t wanna die an ordinary man” – tak to prawda Ozzy Osbourne właśnie wydał swój najnowszy album. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt by nie pomyślał o tym, że „Książę Ciemności” jeszcze wyda coś nowego. Jednak wszystko zmieniła niespodziewana współpraca muzyka z popularnym raperem Postem Malonem. Wspólnie stworzyli kawałek „Take What You Want”, w którym słychać również Travisa Scotta.

Podczas tej kolaboracji w umyśle Ozzy’ego i producenta Andrew Watta pojawiła się złota myśl, aby nagrać coś zupełnie nowego. I tak w telegraficznym skrócie doszło do najbardziej zdumiewającego powrotu fonograficznego 2020 roku. Oficjalnie, „Ordinary Man” zostało wydane 21 lutego 2020 roku. Co jednak powinniście wiedzieć lub sobie przypomnieć o jednym z najbardziej rozpoznawalnych rockmanów na świecie przed posłuchaniem jego nowych piosenek? To znajdziecie w tym artykule.

Black Sabbath – a wszystko rozpoczęło się niepozornie

Ozzy Osbourne
Ozzy Osbourne, Fot. Materiały promocyjne

Ozzy Osbourne do najgrzeczniejszych dzieci nigdy nie należał. Nawet jego ojciec sam kiedyś powiedział, że jego syn albo będzie sławny albo wyląduje w więzieniu. I się spełniło! Młody Osbourne jeszcze przed osiemnastym rokiem życia zobaczył świat zza krat.

Jednak druga część przepowiedni Jacka Osbourne’a (ojca Ozzy’ego) również się spełniła, ale trochę później. Wszystko za sprawą zespołu o nazwie Black Sabbath. W 1967 roku młody muzyk przystąpił do kształtującej się grupy Earth, która później właśnie przemianowała się na tę bardziej znaną wersję. Jednak kariera łobuza z Birmingham rozpoczęła się kilka lat wcześniej, bo w 1962 roku. Miał wtedy tylko 14 lat, ale już go ciągnęło na scenę. Wracając do Black Sabbath, to od 1969 roku już oficjalnie możemy mówić o nich w tej formie.

„Black Sabbath” zostało wydane 50 lat temu!

Jeszcze niedawno świętowaliśmy półwiecze wydania jednej z najbardziej kultowych płyt w historii metalu. Black Sabbath w piątek trzynastego lutego 1970 roku wydało „Black Sabbath”, czyli ich debiutancki album. Jednocześnie mój ulubiony. I to właśnie dzięki temu wydawnictwu, Ozzy Osbourne dał się poznać o wiele szerszej publice.

Co prawda, wtedy ten krążek nie spotkał się z wielką aprobatą ze strony krytyków, ale obecnie jest uznawany za klasyk nad klasykami. Kamień milowy w historii ciężkiego grania. A to wszystko dzięki łebskiemu i zdolnemu Tony’emu na gitarze, pomysłowemu Geezerowi na basie i szybkiemu Billowi na perkusji. No i oczywiście dzięki Ozzy’emu Osbourne’owi, który swoim wokalem otworzył nową ścieżkę w historii muzyki.

[newsletter]

„Paranoid” w wykonaniu Black Sabbath jednak wyniosło ich na szczyty list przebojów

Hit pt. „Paranoid” z płyty o identycznym tytule to zdecydowanie obok „Iron Man” najbardziej rozpoznawalny utwór w całym ich dorobku artystycznym. Właściwie tylko ta kompozycja spośród wszystkich wspaniałych kawałków Black Sabbath uzyskała wielki sukces komercyjny. Została zauważona zarówno w USA i Wielkiej Brytanii. Do dziś nawet osoby, które nie przepadają za muzyką metalową, kojarzą riffy „Paranoid” i „Iron Man”. Trudno się z nimi nie zetknąć! „Iron Man” przecież bardzo kojarzy się z superbohaterem, który w filmach często pojawiał się w… koszulkach Black Sabbath!

Ozzy Osbourne – nie tylko Black Sabbath!

„No more tears”, „Mama, I’m coming home”, „Dreamer”, „Crazy Train” i wiele wiele więcej! Ozzy Osbourne po odejściu z Black Sabbath nie dał o sobie zapomnieć i kontynuował karierę kolejnymi wielkimi sukcesami. Wg mnie miało to duży związek z nowym gitarzystą, z którym współpracował. Mowa o przedwcześnie zmarłym w 1982 roku Randym Rhoadsie. Niezwykłe solówki, które znalazły się na m.in. „Diary of a Madman” oraz „Blizzard of Ozz”, zmieniły oblicze heavy metalu. Pomyślcie, co by było, gdyby w 1982 roku muzyk jednak przeżył i dalej tworzył! Być może dzisiaj byłby określany jako najlepszy gitarzysta w historii. Tymczasem obecnie częściej jako takiego określa się innego współpracownika Osbourne’a – Tonny’ego Iommiego.

Był Rhoads, był Iommi, a co z Zakkiem Wyldem?

Jednym z najważniejszych muzyków, którzy współpracują bądź współpracowali z byłym frontmanem Black Sabbath jest lider Black Label Society. Zakk Wylde to w moim uznaniu jeden z najlepszych obecnie tworzących gitarzystów. Jeszcze niedawno gościliśmy go w Warszawie, gdzie wystąpił z… setem Black Sabbath pod szyldem Zakk Sabbath.

Jego wkład w ostatnie dzieła Osbourne’a jest niepodważalny. Jednak na „Ordinary Man” nie słyszymy w żadnym utworze gry Zakka. Było to wielkim zdziwieniem dla fanów długoletniej kooperacji Osbourne-Wylde. Pierwszy z nich nagrał swój najnowszy album razem z producentem Andrew Wattem. W dodatku zaprosił kilku znajomych, którzy również są nam dobrze znani.

„Ordinary Man” – wśród gości m.in. Slash i Sir Elton John

Ozzy już kiedyś współpracował z kapelusznikiem z Guns N’Roses, a to za sprawą utworu „I Aint’ No Nice Guy” nagranego z Motörhead. Również obydwu grajków nagrało piosenkę „Crucify The Dead”, który pojawił się na solowym albumie Slasha. Tym razem to on pomógł starszemu koledze po fachu i pojawił się w kilku miejscach na płycie. Ku mojej wielkiej uciesze doszło również do innej współpracy przy tytułowej piosence.

W „Ordinary Man” możemy usłyszeć jednego z moich ulubionych rockowych artystów – Sir Elton Johna. Zdecydowanie jest to wg mnie najlepsza kompozycja na najnowszym dziele Brytyjczyka. Nie zabrakło również rapera Posta Malone’a, który wnosi powiew świeżości na „Ordinary Man”. Pojawia się w „Take What You Want” oraz w „It’s A Raid”. A ponadto udział w nagraniach wziął sam Tom Morello z Rage Against The Machine! Grupka niezwykłych artystów z całkowicie różnych światów.

„Ordinary Man” – 10 lat minęło od ostatniego albumu

W 2010 roku Ozzy wydał album pt. „Scream”. Było to dziesiąte wydawnictwo podczas jego solowej kariery. Lata mijały, a kompletnie nikt nie spodziewał się, że 21 lutego 2020 roku nastąpi dzień, w którym na półkach sklepowych zadebiutuje jeszcze jeden longplay.

Wg mnie nie jest ważne, czy krytycy uznają „Ordinary Man” za genialne dzieło czy za niewypał. Osobiście cieszę się, że jeden z moich ulubionych metalowych artystów jeszcze raz wszedł do studia i wydał coś nowego. Wiem, że Brytyjczyk ostatnio często odwołuje swoje trasy, więc wiem, jak ważna dla niego jest ta płyta. Reasumując, „Książę Ciemności” żyje i muzycznie ma się całkiem nieźle. Dajcie znać w komentarzach, jak do gustu przypadło Wam „Goodbye” i reszta ciekawych kompozycji z „Ordinary Man”!

Podobne artykuły

Sabaton pracuje nad nowym krążkiem

Lena Knapik

Nowy album Deftones prawie gotowy. Czekamy na premierę

Mateusz Lip

Steel Panther ujawnia szczegóły nowego albumu i teledysk

Tomasz Koza

2 komentarze

TT Boy 22 lutego 2020 at 00:21

Album kupiony 4 godz. temu w Empiku. Przed chwilą skończyłem odsłuch i powiem szczerze… kozak. Przezajebista płyta. Tak naprawdę nie mam nic do zarzucenia, a wcale się na nią nie nastawiałem. Nie czekałem w wypiekami na twarzy, Zwyczajnie wszedłem z dziewczyną do salonu i spytałem się jej czy jest nowa płyta Ozzy’ego. Zrobiła wielkie oczy, a ja mówię dzisiaj jest premiera, idziemy kupić krążek. Wielkie oczy dalej pozostały :-). W końcu załapała o co chodzi, uff.
No, a teraz whisky się leje, a z głośników ponownie wylewa się muzyka Księcia Ciemności.
Kiedy dowiedziałem się, że Ozzy jednak wyda nowy album, przyjąłem to bez specjalnego entuzjazmu. Pierwsze single również mnie nie porwały. A nagle dzisiaj, coś we mnie pyknęło. Pomyślałem, nic to, trzeba to mieć, bo może być niezłe. I nie pomyliłem się. Znakomite melodie, świetne solówki, nieśmiertelny wokal. I tak, jak pisałem wcześniej, że premiera nie specjalnie mnie rajcowała, tak nie wiedziałem kto gra na tej płycie. A tu się okazało, że są Chad Smith, Duff McKagan, Slash czy Tom Morello. Sama śmietanka. Aha, są jeszcze Post Malone i Travis Scott. Kontrowersyjnie? A jakże. Źle? Nie. Jest dobrze. Czy to wszyscy znani? Nie. Nawet Elton John zaszczycił te progi. Jak wyszło? Zajebiście. 11 lat temu zagrał piękne solo w „Black Gives Way to Blue”, a dzisiaj zaśpiewał z samym Ozzym w „Ordinary Man”. Cóż chcieć więcej.
Czas dopić whisky i delektować się znakomitym krążkiem. Dobranoc.

Odpowiedz
Gdkf 23 lutego 2020 at 21:18

Album wgniata w ziemie zarowno poprzez poterzne brzmienie jak i same kompozycje.

Odpowiedz

Zostaw komentarz