Od wydanego w 2009 roku „samozwańczego” albumu minęły ponad trzy lata, więc na nowy krążek ekipy ze Stanów trzeba było czekać dosyć długo. Na pewno jednym z powodów, który miał na to wpływ był solowy „wyskok” wokalisty zespołu i choć wśród recenzentów album przyjął się bardzo dobrze, to z tego co sam miałem okazję poczytać – wśród fanów już nie do końca. Cierpliwość fanów została jednak nagrodzona i pod koniec stycznia tego roku, ukazała się szósta (siódma, jeśli liczyć coverowy „For the Lions”) studyjna płyta zespołu pod tytułem „The Divinity of Purpose”. Warto też na wstępie zaznaczyć (żeby zaoszczędzić niektórym czytania), że jeśli nie lubisz Hatebreed, ta płyta w żadnym stopniu nie pomoże ci zmienić twojego zdania.
Dlaczego? Ponieważ zespół ma swój wypracowany przez lata styl, którego już raczej nie zmieni, a najnowszy krążek jest kolejnym tego przykładem. Gdybym trzema słowami miał określić muzykę graną przez Amerykanów, bez wahania odpowiedziałbym że jest „mocna, krótka i zwięzła”. Na „The Divinity of Purpose” dostajemy 12 kawałków, które zamykają się w równych 37 minutach. Budowa utworów jest prosta jak przysłowiowego drutu – mocne wejście i zwrotka, refren ograniczający się najczęściej do wykrzyczanych w kółko góra dwóch zdań, znów mocna zwrotka, refren, krótkie przejście. Tak praktycznie można opisać każdy utwór znajdujący się na nowym krążku. Dlatego nie wprawieni z muzyką Hatebreed słuchacze mogą po jakimś czasie wywnioskować, że słuchają cały czas jednego utworu, ponieważ kawałki bywają do siebie zabójczo podobne. Myślę jednak, że wyżej opisane przeze mnie rzeczy entuzjastom tego rodzaju muzyki, jaką jest hardcore, wcale nie przeszkadzają, zresztą sam również do nich należę.
Skupmy się jednak krótko na zawartości płyty, do której przyciągnąć może już sama ciekawa okładka, która została namalowana przez Elirana Kantora. Duży plus należy się zespołowi za wybór pierwszego singla, którym jest otwierający album „Put It To the Torch”. Takie utwory określam mianem „na spidzie” – szybki i ciężki, słowem taki, za sprawą którego noga sama zaczyna „latać”. Świetny otwieracz, który przystosowuje do reszty płyty. Idąc (a raczej słuchając) dalej, warto zwrócić uwagę na „Own Your World” ze świetnymi riffami i refrenem, który po kilku przesłuchaniach może wedrzeć się do głowy nawet najbardziej odpornym na to słuchaczom, a także na znajdującym się za nim „The Language” ze swoim zawrotnym tempem i szybką solówką. Po drodze do kompozycji tytułowej dobrze wypada również ociężały „Dead Man Breathing”, jeśli zaś chodzi o samo „The Divinity of Purpose”, to w pełni rozumiem dlaczego od niego wywodzi się nazwa całego krążka – zdecydowanie jest jednym z najlepszych wśród wszystkich zaprezentowanych na albumie kawałków. To samo zresztą tyczy się kolejnego „Nothing Scars Me”, który dzięki swojemu refrenowi, będzie murowanym hitem na koncertach. Z ostatnich kawałków zdecydowanie najlepszym jest „Boundless (Time to Murder It)”, choć tak naprawdę praktycznie każdy utwór na „Boskości Celu” stoi na przynajmniej dobrym poziomie.
Szczerze się przyznam, że po pierwszym przesłuchaniu nowego krążka Amerykanów nie byłem pozytywnie nastawiony do „The Divinity of Purpose”, ale jak to już z płytami bywa, trzeba dać jej kolejną szansę (a najlepiej kilka). Ja tak zrobiłem i teraz jestem bardzo zadowolony z tego, co miałem okazję przesłuchać. Fani powinni podzielić mój entuzjazm, bo zespół znów udowadnia, że w swoim gatunku nie ma sobie równych. Komu jeszcze mogę polecić nowe Hatebreed? Fanom mocnego brzmienia, którzy lubią spacery z muzyką na uszach i potrzebują czegoś, co dobrze wybije rytm ich marszu – „Boskość Celu” sprawdza się tu bardzo dobrze. Wiem, bo sam próbowałem. Pozostałym odradzam, bo to muzyka która na pewno wszystkim się nie spodoba. Chętnych jednak namawiam do założenia słuchawek i wyjścia z domu jak tylko pogoda choć trochę się poprawi. Może kiedyś miniemy się na jakiejś ulicy z grającym w uszach „The Divinity of Purpose”.
Track lista:
01. Put It To The Torch
02. Honor Never Dies
03. Own Your World
04. The Language
05. Before The Fight Ends You
06. Indivisible
07. Dead Man Breathing
08. The Divinity Of Purpose
09. Nothing Scars Me
10. Bitter Truth
11. Boundless (Time To Murder It)
12. Idolized and Vilified
Autor: Marcin Czarnecki
Rok publikacji: 2013