Iron Maiden w dorobku miał do tej pory aż dwanaście pełnowymiarowych wydawnictw koncertowych. Wśród nich są zarówno dzieła wybitne, które uznawane są za jedne z najlepszych krążków na żywo w historii metalu, jak chociażby „Live After Death” z 1985 roku.
Są też mniej udane wydawnictwa, do których można zaliczyć albumy z początku lat 90., gdy słychać było wyraźnie, że zespół zmęczył się pewną formułą, miał za sobą też mniej udany okres artystycznie.
Po powrocie do składu Bruce’a Dickinsona i Adriana Smitha praktycznie każda duża trasa koncertowa kończyła się wydaniem albumu live. Wszystko to sprawia, że nowe krążki koncertowe „Dziewicy” z jednej strony nie wzbudzają aż tak dużego zainteresowania wśród odbiorców, z drugiej – nie ma wobec nich wielkich oczekiwań. Ot, jest to raczej odhaczenie kolejnego punktu na liście rzeczy do zrobienia dla Iron Maiden.
Czy album „Nights of the Dead, Legacy of The Beast: Live in Mexico” jest zatem albumem, którym powinni zainteresować się jedynie najwięksi fani zespołów? Cóż i tak i nie jednocześnie. Zapraszam do zapoznania się z recenzją tego dwupłytowego wydawnictwa.
[newsletter]
Kolejny gigantyczny sukces Iron Maiden
Na początek kilka informacji faktograficznych. Trasa koncertowa „Legacy of the Beast Tour” zaczęła się w 2017 roku. Zorganizowano ją, aby promować wydane w tamtym czasie darmową grę mobilną oraz komiks. Zgodnie z zapowiedziami setlista miała być pewnego rodzaju „the best of…” Iron Maiden, choć miały się w niej pojawić również utwory mniej oczywiste i dawno niegrane.
Trasa sama w sobie okazała się kolejnym gigantycznym sukcesem Iron Maiden
Praktycznie w każdym miejscu, gdzie zespół się pojawiał, wyprzedawał bilety niemal na pniu. Tak było między innymi w Polsce. Początkowo Iron Maiden miał zagrać w krakowskiej Tauron Arenie tylko jeden raz – 27 lipca 2018 roku. Wejściówki rozeszły się jednak błyskawicznie, a jakiś czas później organizator poinformował o drugim koncercie – 28 lipca. Ten również wyprzedał się do ostatniego miejsca. Przez dwa dni w stolicy województwa małopolskiego bawiło się ponad 30 tysięcy fanów ciężkiego grania.
Przeczytaj też:
- Czekaliśmy na to narzędzie tortur! – rocznica debiutu Iron Maiden
- Rocznica wydania „Virtual XI” Iron Maiden – czy to najgorsza płyta zespołu?
- Powrót w wielkim stylu, czyli 18. rocznica wydania “Brave New World”
- Rocznica debiutu Blaze’a Bayleya – najbardziej znienawidzonego członka Iron Maiden
Album koncertowy Iron Maiden zamiast… koncertów
Nie inaczej było w innych miejscach na świecie – wszędzie frekwencja wynosiła 100% lub była bliska tej wartości. I tak pewnie wyglądałaby ta trasa do końca, gdyby wszystkiego nie trafił szlag. Pandemia zmusiła zespół do przerwania trasy i odwołania występów.
Najpierw w maju 2020 roku w Australii i Oceanii oraz Azji, a później w czerwcu i lipcu w Europie. Obejść się smakiem musieli między innymi Polacy, dla których Iron Maiden miało zagrać na Stadionie Narodowym 5 lipca.
Trasa zostanie wznowiona latem 2021. Nie wszystkie daty udało się jednak przełożyć, część występów trzeba było całkowicie odwołać. Szczęśliwie w Warszawie Iron Maiden pojawi się 11 czerwca.
Wstrzymanie trasy być może nie zaważyło o tym, że zespół zdecydował się wydać album koncertowy. Ten, tak czy inaczej, i tak pewnie zostałby wydany. Można jednak z dużym prawdopodobieństwem założyć, że decyzja o tym została przyspieszona, a 20 listopada 2020 roku na rynku ukazał się krążek „Nights of the Dead, Legacy of The Beast: Live in Mexico”. Zarejestrowano go podczas trzech występów w Meksyku z 27, 29 i 30 września 2019 roku.
Setlista nowej płyty koncertowej Iron Maiden
Każdy album koncertowy ma trzy filary – setlistę, brzmienie oraz formę muzyków. Gdybym miał wskazać, co najbardziej pasuje mi na nowym albumie koncertowym Iron Maiden, bez wątpienia wskazałbym na setlistę. Zestaw utworów jest naprawdę świetny, choć część wyborów docenią przede wszystkim najwięksi fani zespołu. Mnie cieszy przede wszystkim obecność utworów mniej popularnych, bo fakt, że zespół zagrał „The Number of The Beast”, „Fear of the Dark”, czy „The Trooper” jest raczej oczywisty.
Ja z większym entuzjazmem słuchałem raczej kawałków takich jak „Flight of Icarus” (grany na żywo po raz pierwszy od 1986 roku!), „For The Greater Good of God” ze świetnej choć dość specyficznej płyty „A Matter of Life and Death”, czy bardzo rzadko grane i dawno niesłyszane utwory z czasów Blaze’a Bayleya, czyli absolutnie rewelacyjne „The Sign of the Cross”, czy naprawdę świetne „The Clansman”. Oba te numery potrzebowały wokalu Bruce’a, żeby w świadomości słuchaczy stać się maidenowymi klasykami.
Cieszę się i bardzo doceniam, że zespół sięgnął po te kawałki – dla mnie automatycznie podniosło to zainteresowanie tym albumem. Z drugiej strony jednak można powiedzieć, że dla kogoś, kto dopiero osłuchuje się z muzyką Iron Maiden, taki repertuar może nie być zaletą. Docenią go raczej wybrani. Dla mnie jednak setlista jest dużym atutem tego albumu i automatycznie stawia go wyżej niż kilku wcześniejszych. Zwłaszcza tych, które często skupiały się przede wszystkim na promowaniu ostatnio wydanej płyty i repertuar z niej był najczęściej nadreprezentowany.
Przeczytaj inne nasze recenzje:
- Dream Theater – “Distant Memories: Live in London”
- AC/DC –„Power Up”
- Darzamat –„A Philosopher at the End of the Universe”
- Metallica – „S&M2”
Jak brzmi „Nights of the Dead: Live in Mexico”?
Bruce Dickinson skończył już jakiś czas temu 60 lat. Trudno wymagać od niego, aby śpiewał z werwą i mocną sprzed 20 czy 30 lat. Nie ulega jednak wątpliwości, że na tym albumie po raz kolejny udowadnia, jak wybitym jest wokalistą i jak niesamowitymi możliwościami dysponuje. W jego śpiewie słychać też jednak niebywałe doświadczenie – w pewnych miejscach upraszcza linie wokalne. Ma świadomość tego, które dźwięki wyciągnie, a które lepiej delikatnie zmienić, nie wpływając negatywnie na odbiór całości.
Imponująco brzmi zwłaszcza „Flight of Icarus”, czy standardowo już „The Trooper”, czy „Where Eagels Dare”. Jeszcze lepiej słucha się repertuaru, w którym Bruce zaczął, oprócz pokazywania niesamowitych górek i przeciągania dźwięków operować bardziej nastrojem. Niezmiennie ciarki na plecach pojawiają się przy „Fear of the Dark” czy „Hallowed Be thy Name”. Ogólnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony dyspozycją Dickinsona. Poprzednia płyta na żywo, czyli „The Book of Souls: Live Chapter” nie zrobiła na mnie tak dobrego wrażenia.
Trochę ponarzekać muszę natomiast na samo brzmienie. Moim zdaniem wokal Bruce’a i partie perkusji są nieco zbyt wyeksponowane kosztem gitar. Tym brakuje trochę mocy i zadziorności. Nie jest to na pewno wada dyskwalifikująca, ale kilka albumów koncertowych Iron Maiden brzmi lepiej. Całe szczęście bas Steve’a Harrisa jest na swoim miejscu – cały czas groźnie pomrukuje, nierzadko galopuje i wychodzi z tła. Niczego innego w tym zakresie się nie spodziewałem.
Sprawdź jak dobrze znasz Iron Maiden: Quiz wiedzy o zespole
Dla kogo nowa płyta koncertowa Iron Maiden?
Dla mnie – wieloletniego i dość zagorzałego fana Iron Maiden – nowy album koncertowy tego zespołu jest nie lada gratką. Gdy tylko poznałem jego setlistę, czekałem z dużą niecierpliwością. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla kogoś, kto zna wydawnictwa koncertowe Maidenów pobieżnie może nie być to najlepszy album na początek.
O wiele lepiej zacząć od „Life After Death”, które pokazuje zespół w szczycie formy zarówno koncertowej, jak i twórczej. Z nowszych płyt bardziej polecałbym natomiast album „Rock in Rio”. W mojej ocenie brzmi lepiej, zespół pracuje na nim jak dobrze naoliwiona maszyna a i repertuar jest tam świetny.
„Nights of the Dead, Legacy of The Beast: Live in Mexico” to jednam mimo wszystko co najmniej niezła koncertówka. Dodatkowo, dla osób, które miały szczęście widzieć zespół na żywo podczas koncertów w Krakowie, może być świetną pamiątką tamtych występów.

„Nights of the Dead, Legacy of The Beast: Live in Mexico” lista utworów:
- Churchill’s Speech
- Aces High (Live)
- Where Eagles Dare (Live)
- 2 Minutes To Midnight (Live)
- The Clansman (Live)
- The Trooper (Live)
- Revelations (Live)
- For The Greater Good Of God (Live)
- The Wicker Man (Live)
- Sign Of The Cross (Live)
- Flight Of Icarus (Live)
- Fear Of The Dark (Live)
- The Number Of The Beast (Live)
- Iron Maiden (Live)
- The Evil That Men Do (Live)
- Hallowed Be Thy Name (Live)
- Run To The Hills (Live)
1 komentarz
W 100% podzielam zdanie autora recenzji 🙂